W ten sposób Ukraina będzie otrzymywała o 50 proc. paliwa mniej niż zaplanowano. Gazprom zapewnił jednocześnie, że dostawy gazu dla europejskich odbiorców będą realizowane w pełnym zakresie. "W związku z brakiem postępu w rozmowach, brakiem podpisanych przez Naftohaz Ukrainy kontraktów na zakup gazu, w tym na surowiec dostarczony w styczniu i lutym, podjęto decyzję o zredukowaniu od 4 marca, od godz. 20.00 dostaw gazu dla odbiorców na Ukrainie jeszcze o 25 proc." - oświadczenie Kuprijanowa. "Dostawy eksportowe będą realizowane w pełnym zakresie. Gazprom gotowy jest do kontynuowania rozmów z ukraińskimi kolegami" - dodał rzecznik. Wcześniej Gazprom wezwał stronę ukraińską do jak najszybszego uregulowania wszystkich spornych problemów przy stole rozmów. Jednocześnie poinformował, że eksport paliwa do Europy przez terytorium Ukrainy odbywa się bez zakłóceń. W oświadczeniu Kuprijanow potwierdził, że rosyjski koncern w poniedziałek zmniejszył dostawy gazu na Ukrainę o 25 proc. W poniedziałek wieczorem ukraiński Naftohaz zakomunikował, że dostawy surowca z Rosji zostały zredukowane o 35 proc. "Na 4 marca na godz. 10.00 czasu moskiewskiego (8.00 czasu polskiego) dostawy gazu na Ukrainę wynoszą ok. 104 mln metrów sześciennych gazu na dobę, czyli 75 proc. planowych dostaw dobowych. Dostawy paliwa zostały zredukowane na stacje pomiarowe Mozyr, Sudża i Sochranowka" - podał rzecznik. Kuprijanow zaznaczył, że eksport surowca do Europy przez terytorium Ukrainy odbywa się bez zakłóceń. "Eksport gazu przez terytorium Ukrainy jest zapewniony. Zlecenia na tranzyt na tę dobę, opiewające na 356,6 mln metrów sześciennych surowca, zrealizowano w pełnym zakresie" - podkreślił rzecznik. Kuprijanow poinformował zarazem, że niezależni obserwatorzy nie zostali wpuszczeni na ukraińskie stacje pomiarowe. "Gazprom, jak zawsze w podobnych sytuacjach kryzysowych, wykorzystuje niezależnych obserwatorów do kontrolowania dostaw gazu. Jednakże przedstawiciele specjalistycznej kompanii SGS w poniedziałek nie zostali dopuszczeni na dwie stacje pomiarowe na terytorium Ukrainy - w Orłowce i Użhorodzie" - przekazał rzecznik. Kuprijanow podkreślił, że mimo upływu doby od zmniejszenia dostaw paliwa, strona ukraińska nie wznowiła negocjacji z Gazpromem. "Szef Naftohazu nie przyleciał do Moskwy. Sytuacja pozostaje więc bez zmian. Problem zadłużenia za dostarczony Ukrainie gaz nadal jest nierozwiązany. Niezbędne kontrakty wciąż są niepodpisane" - oświadczył rzecznik. "Wzywamy stronę ukraińską do jak najszybszego uregulowania wszystkich spornych problemów przy stole rozmów" - dodał Kuprijanow. W poniedziałek po południu, po tym jak Gazprom przykręcił Kijowowi kurek z gazem, rosyjsko-ukraiński kryzys gazowy był tematem rozmowy telefonicznej prezydentów Rosji i Ukrainy, Władimira Putina i Wiktora Juszczenki. Według służby prasowej Kremla, do rozmowy doszło z inicjatywy strony ukraińskiej. "Szefowie państw omówili problemy wypełnienia przez stronę ukraińską uzgodnień w sferze gazowo-energetycznej, osiągniętych na najwyższym szczeblu 12 lutego 2008 roku w Moskwie" - podała kremlowska służba prasowa. W poniedziałek wieczorem ukraiński wicepremier Ołeksandr Turczynow oskarżył Rosję o niepłacenie Ukrainie za tranzyt gazu do państw Unii Europejskiej.