To więcej niż koszt rocznej obsługi przez Rosję całego jej zadłużenia zagranicznego. "Niezawisimaja Gazieta" twierdzi, że Gazprom wpadł w pułapkę kredytową. Tylko w tym roku przedsiębiorstwo ma do zapłacenia 7,5 miliarda dolarów. "Wychodzi na to, że Gazprom już nie tylko nie karmi Rosji, ale faktycznie ją przejada" - pisze komentator dziennika i zaznacza, że koncern otrzymał kolejny cios w postaci ograniczenia przez rząd wzrostu cen surowców na rynku wewnętrznym. "NG" prognozuje, że problem ratowania Gazpromu będzie jednym z najważniejszych zadań rosyjskiego rządu na rok 2003. Sprawa dotyczy nie tylko Rosji. W rosyjskiej wizji państwa interesy ekonomiczne były i są podporządkowane interesowi politycznemu. Strach przed zakręcaniem przez Rosjan kurka z gazem nie jest Polsce obcy. Dodajmy jeszcze jeden sposób politycznego nacisku: wybór tras tranzytowych. Główny gazociąg transportujący rosyjski gaz do Europy Zachodniej, tzw. gazociąg orenburski, omija terytorium Polski, ponieważ w czasie jego budowy władze sowieckie uznały, że nasz kraj jest niepewnym sojusznikiem w odróżnieniu od ówczesnej Czechosłowacji. Z kolei budowa tzw. systemu gazociągów jamalskich mających łączyć Rosję z Niemcami była i jest obiektem sporu politycznego. Zbudowano jedną z dwóch nitek systemu, o mniejszej przepustowości, niż zakładano, i prowadzącą tak naprawdę donikąd, bo kończy się kilkadziesiąt kilometrów za granicą polsko-niemiecką. Od lat gazociąg ten jest obiektem sporu polsko-rosyjskiego, którego rozstrzygnięciem wydaje się decyzja budowy kolejnego gazociągu pod dnem Bałtyku, ogłoszona niedawno przez rząd rosyjski. Strona polska nie będzie zarabiała na tranzycie gazu.