34-letni Robert Murat mieszkał w tym samym kurorcie, w którym w maju zeszłego roku zniknęła Madeleine. Był wprawdzie przesłuchiwany przez portugalską policję i oficjalnie uznano go za podejrzanego, ale ostatecznie nigdy nie postawiono mu zarzutów, a on sam zaprzecza, jakoby miał cokolwiek wspólnego ze zniknięciem dziewczynki. Dla jedenastu brytyjskich gazet o łącznym nakładzie 15 milionów egzemplarzy Murat był przez pewien czas nie tylko podejrzanym, ale też "bohaterem" najróżniejszych zmyślonych historii. Tabloidy pisały o jego rzekomym zainteresowaniu dziecięcą pornografią i o "podejrzeniach", że mógł on należeć do pedofilskiej siatki, która porwała małą Madeleine itp. Murat zaczął dochodzić sprawiedliwości podkreślając, że gazety zrujnowały życie jemu i jego rodzinie oraz naraziły go na niewyobrażalny stres. - Najgorsze elementy brytyjskich mediów niszczyły jego dobre imię i reputację - powiedział adwokat Murata. Ostatecznie wydawcy przyznali, że prasowe zarzuty były nieprawdziwe i zgodzili się wypłacić odszkodowanie. Już po raz drugi brytyjskie tabloidy płacą za zniesławienie i oszczerstwa w sprawie zniknięcia Madeleine. W marcu rodzice dziewczynki otrzymali od "Daily Express" i "Daily Star" 550 tysięcy funtów szterlingów odszkodowania za artykuły sugerujące, że mogli zabić swą córkę. Tymczasem Madeleine, która zaginęła w przededniu swych czwartych urodzin, nie odnalazła się do dziś.