A polskie studia i Filmoteka Narodowa nie mają z tego ani grosza. Jest to możliwe, bo wciąż obowiązują polsko-radzieckie umowy ws. wymiany filmów, w których nie ma żadnego terminu wygaśnięcia zobowiązań. Rosjanie bez skrępowania z tego korzystają. Nam idzie to gorzej - Polski Instytut Sztuki Filmowej ma prawa do ponad 1 tys. radzieckich filmów, ale nimi nie handluje, bo nie może prowadzić działalności gospodarczej.