- Amerykański prezydent powinien wyraźnie wytłumaczyć, co się stało, i w jaki sposób można odzyskać utracone zaufanie - powiedział Gauck. - Gdyby zarzuty potwierdziły się, byłby to ciężki przypadek nadużycia zaufania pomiędzy bliskimi przyjaciółmi i politycznymi partnerami - zaznaczył prezydent. Jego zdaniem istnieje obecnie potrzeba "nowych wiążących ustaleń, co jest dozwolone, a co nie". Takie ustalenia muszą dotyczyć wszystkich obywateli. Jeżeli ludzie muszą obawiać się, że ich komunikacja jest kontrolowana, to oznacza to utratę ich osobistej wolności - powiedział Gauck. Niemiecki rząd poinformował w środę, że amerykańskie służby mogły kontrolować telefon komórkowy Merkel. Szefowa niemieckiego rządu w rozmowie telefonicznej z Obamą poprosiła o wyjaśnienie zarzutów. Niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle wezwał do ministerstwa ambasadora USA, by wyrazić dezaprobatę władz w Berlinie. Jak donoszą media, operacja podsłuchiwania Merkel mogła być sterowana z budynku ambasady USA w Berlinie. Jak się okazało, służby miały dostęp do telefonu używanego przez Merkel do kontaktów partyjnych. Gauck, pastor i były uczestnik antykomunistycznej opozycji w NRD, należy do grupy proamerykańsko nastawionych polityków w Niemczech. W lecie, w początkowej fazie skandalu, wywołanego przez byłego pracownika służb amerykańskich Edwarda Snowdena, który ujawnił szereg dokumentów wskazujących na kontrolowanie na wielką skalę przez amerykańską Agencję Bezpieczeństwa Narodowego NSA rozmów telefonicznych i e-maili w krajach uważanych za sojuszników USA, prezydent przez długi czas nie zabierał głosu. Krytycy zarzucali mu bagatelizowanie problemu podsłuchów i zbyt idealistyczne podejście do Ameryki.