Jammeh uda się najpierw do stolicy Gwinei Konakry, gdzie zostanie mu udzielone czasowe schronienie - podaje agencja AFP, powołując się na źródła oficjalne w Gambii. Tym właśnie należy tłumaczyć obecność prezydenta Conde na pokładzie prywatnego samolotu, którym 51-letni dyktator wyleciał z Bandżulu - pisze AFP. W piątek Yahya Jammeh zgodził się przekazać władzę swemu następcy, wyłonionemu w demokratycznych wyborach, którym jest Adama Barrow. Doszło do tego w wyniku interwencji korpusu ekspedycyjnego Zachodnioafrykańskiej Wspólnoty Gospodarczej (ECOWAS). W czwartek siły złożone m.in. z żołnierzy Senegalu, Ghany, Nigerii, Togo i Mali i wyposażone m.in. w czołgi przekroczyły granicę Gambii, nie napotykając oporu. Także w piątek szef sztabu gambijskiej armii gen. Ousman Badjie powiedział Reutersowi, że uznaje Barrowa za prawowitego zwierzchnika sił zbrojnych i nie skieruje wojska przeciwko siłom państw ościennych, które zostały przysłane, by wymusić ustąpienie Jammeha. Jammeh rozpoczął negocjacje z ECOWAS w czwartek wieczorem; zgodził się ustąpić pod warunkiem uzyskania amnestii, która objęłaby wszystkie jego działania jako szefa państwa, oraz pozwolenia na pozostanie w kraju, co nie zostało zaakceptowane przez przedstawicieli wspólnoty. Z punktu widzenia tej regionalnej organizacji prawowitym prezydentem w Gambii jest wybrany w wyborach powszechnych 1 grudnia 2016 roku Adama Barrow. W czwartek został on zaprzysiężony na prezydenta, ale z powodu protestów Jammeha, który kontestował wynik grudniowych wyborów i we wtorek ogłosił w kraju stan wyjątkowy, inauguracja odbyła się w gambijskiej ambasadzie w Senegalu. Kadencja Jammeha, który rządził Gambią twardą ręką od 1994 roku, wygasła w środę o północy. Licząca 2 mln mieszkańców Gambia, dawna kolonia brytyjska i obecnie najmniejszy kraj afrykański, jest też według ONZ jednym z 20 najbiedniejszych krajów świata.