Minister spraw wewnętrznych ma nadzieję, że monitorujące i napominające kamery pomogą zmniejszyć przestępczość, ale krytycy są przekonani, że to kolejne zakusy na przekształcenie Wielkiej Brytanii w "społeczeństwo nadzorowane". Rząd przeznaczył niemal 500 tys. funtów na nowe kamery po przeprowadzeniu prób w całym kraju. Personel monitorujący obraz z kamer będzie mógł bezpośrednio zwrócić się przez głośniki do osób łamiących normy społeczne. - Mówiąca kamera przemysłowa to kolejne narzędzie w tworzeniu bezpieczniejszych społeczności - podał Reid w oświadczeniu. - Wykorzystuje nowoczesną technologię i pozwala operatorom mówić bezpośrednio do ludzi na ulicach, aby powstrzymać ich od działań antyspołecznych czy też im zapobiec. Ugrupowanie obrony praw obywatelskich Liberty uważa, że nowe kamery to "zabawka wykorzystująca nowoczesną technologię, dająca operatorom rozległą władzę wtrącania się w życie zwykłych ludzi". Wielka Brytania to kraj, w którym ludzie są nieustannie obserwowani - działa tam, jak się ocenia, około 4,2 mln kamer przemysłowych, czyli jedna kamera przypada na 14 mieszkańców. Rząd brytyjski już obecnie jest oskarżany o to, że planowane dowody osobiste i ogólnokrajowa komputerowa baza danych zwiększą zakres wtrącania się państwa w życie ludzi. Obrońcy prawa do prywatności oświadczyli w listopadzie, że Wielka Brytania staje się "społeczeństwem nadzorowanym".