Noworoczne przemówienie Bongo "wzmocniło wątpliwości co do zdolności prezydenta do dalszego wykonywania obowiązków na jego stanowisku" - powiedział w radiu porucznik Kelly Ondo Obiang, przywódca samozwańczego ruchu patriotycznego sił obrony i bezpieczeństwa Gabonu. W nagraniu wideo, które pojawiło się w sieci, widać jak ubrany w mundur polowy Obiang w studiu radiowym odczytuje oświadczenie, nadane ok. godz. 4.30 czasu lokalnego (godz. 6.30 w Polsce). Za nim stoi dwóch żołnierzy z karabinami. Obiang powiedział, że pucz został przeprowadzony przeciwko "tym, którzy tchórzliwie zamordowali w nocy 31 sierpnia 2016 roku naszych młodych rodaków". Odniósł się do przemocy, która wybuchła po ogłoszeniu wyników wyborów prezydenckich; na drugą kadencję został wówczas wybrany Ali Bongo. Strzały i gaz łzawiący Źródła zbliżone do rządu podały, że wokół siedziby telewizji państwowej słychać było strzały, ale że puczyści okazali się być niewielką grupą wojskowych. Rzecznik prezydenta powiedział Reuterowi, że szef państwa wkrótce wyda oświadczenie. Świadkowie, na których powołuje się ta agencja, przekazali, że sporadyczne wystrzały słychać było w siedzibie radia w stolicy kraju Libreville. Około 300 osób zebrało się przed budynkiem na znak poparcia dla puczystów; żołnierze użyli gazu łzawiącego do rozpędzenia tłumu. Na ulicach miasta wzmocniono obecność policji i wojska, nad stolicą latały śmigłowce. Czterech mężczyzn aresztowano Rzecznik gabońskiego rządu poinformował, że buntowników, którzy na kilka godzin przejęli siedzibę radia, aresztowano i sytuacja "jest już pod kontrolą". Zapewnił, że "rząd oraz instytucje państwowe pozostają na miejscu". Dodał również, że granice kraju pozostają otwarte. Jeden wojskowy jest ścigany. Tymczasem źródło w gabońskiej armii przekazało anonimowo, że przywódcy udaremnionej próby zamachu stanu jeszcze nie zostali zatrzymani. Jak podaje agencja AFP, na ulicach Libreville wzmocniono siły bezpieczeństwa, które pozostaną tam jeszcze kilka dni, żeby pilnować porządku. Unia Afrykańska (UA) "zdecydowanie potępiła" poniedziałkową próbę zamachu stanu w Gabonie - powiedział przewodniczący Komisji UA Moussa Faki Mahamat. "Potwierdzam całkowite odrzucenie przez UA wszelkich niekonstytucyjnych zmian władzy" w tym kraju - oświadczył. Problemy zdrowotne Bongo 59-letni Bongo był w październiku ub.r. hospitalizowany w Arabii Saudyjskiej po udarze. W listopadzie rozpoczął leczenie w Maroku. W noworocznym przemówieniu prezydent przyznał, że ma problemy ze zdrowiem, ale że dochodzi do siebie. Rodzina Bongo przez prawie pół wieku rządziła tym środkowoafrykańskim krajem produkującym ropę naftową. Bongo został prezydentem po swoim ojcu Omarze, który zmarł w 2009 roku. Po reelekcji w 2016 r. pojawiły się oskarżenia o oszustwa wyborcze i doszło do gwałtownych protestów. Powyborcze protesty Ali Bongo wygrał wybory, zdobywając mniej niż 6000 głosów, co wywołało śmiertelne starcia między protestującymi a policją; podczas starć został podpalony parlament. Misja obserwatorów z UE oceniła, że analiza ostatecznych wyników wyborów prezydenckich w Gabonie wykazała "ewidentne nieprawidłowości". Kiedy w 2009 r. Ali Bongo po raz pierwszy objął urząd prezydenta, powyborcze protesty spustoszyły gospodarczą stolicę kraju, Port-Gentil. Doszło wtedy do zabójstw, plądrowania budynków i podpalenia francuskiego konsulatu. Wcześniej Gabonem rządził Omar Bongo, który na tym stanowisku spędził ponad 40 lat, ustanawiając światowy rekord politycznej długowieczności w krajach, które oficjalnie nie są monarchiami.