O tym, że liderzy Solidarnej Polski chcą zabrać głos w trakcie sejmowej debaty, informował reporter Polsat News. "Minister Zbigniew Ziobro, ale także minister Michał Wójcik bezskutecznie walczą o głos podczas debaty o Funduszu Odbudowy. Na razie marszałkowie nie dopuszczają ich do mikrofonu" - relacjonował Wojciech Dąbrowski.Ostatecznie posłowie Solidarnej Polski nie stanęli na sejmowej mównicy.- Jako minister sprawiedliwości czułem się zobowiązany poinformować Sejm o zagrożeniach suwerenności, o których mówiliśmy razem z kolegami, jak i innych, które kryją się długoterminowo za tymi decyzjami - przyznał Ziobro.- Rodzi się pytanie, czy zablokowanie wystąpienia konstytucyjnego ministra w takiej debacie nie jest bardziej wymowne, niż nawet moje 15-minutowe wystąpienie i czy nie mówi więcej o sile argumentów, które posiadamy, a które dzisiaj w Sejmie nie wybrzmiały. Argumenty jakie posiadamy, są zgodne z prawdą. Mówię to z pewnym smutkiem, wolałbym się mylić - przekonywał. Jak zaznaczył, "nie obraża się w sensie osobistym, bo polityka nie jest miejscem na to, by się obrażać". - Natomiast są czasami pewne decyzje, które mają charakter dość wymowny, w tym sensie tak też je przyjmuję i interpretuję - powiedział. Głos zabrał także wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. - Wiele miesięcy rozmawiamy o tym, co przyniosły negocjacje nowej perspektywy budżetowej. Pierwszym elementem szeroko dyskutowanym było rozporządzenie warunkujące wypłaty od przestrzegania tzw. praworządności. Rozporządzenie de facto ogranicza polską suwerenność - przekonywał Kaleta. - Ono weszło w życie, ponieważ nie zostało zawetowane razem z całym pakietem na lipcowym oraz na grudniowym szczycie. Skutkuje to tym, że od dziś jest obowiązującym prawem. Jego stosowanie - decyzją polityczną - zostało odroczone o kilka miesięcy, prawdopodobnie po to, żeby zakończyć ten proces ratyfikacji. Ono zawiera w sobie możliwość permanentnego szantażowania Polski przez Komisję Europejską. To rozporządzenie narusza traktaty, ponieważ przenosi jednomyślne decyzje do większości kwalifikowanej, czyli łatwiej jest wywierać presję na Polsce - mówił poseł Solidarnej Polski.