Przez lata dowódcy NATO i przedstawiciele USA wytykali europejskim rządom, że zbyt szybko obcinają wydatki na obronność w odpowiedzi na kryzys gospodarczy - przypomina dziennik. Jak dodaje, "faktyczna aneksja Krymu przez Rosję" może stanowić dla unijnych rządów impuls do refleksji na ten temat. Są dwa powody, dla których kwestia europejskich budżetów obronnych stała się w ostatnich czasach tak drażliwa. Po pierwsze Stany Zjednoczone, pozostające głównym partnerem w zachodnim sojuszu, coraz bardziej koncentrują się na wyzwaniach strategicznych ze strony odradzających się Chin, a Japonia i Korea Płd. oczekują od Waszyngtonu gwarancji bezpieczeństwa w związku z rosnącą rolą Pekinu. Drugim powodem jest fakt, że Europejczycy mgliście odpowiadali na powtarzające się apele USA o zwiększenie wydatków na obronę. "Łączne wydatki militarne UE spadły z 200 mld euro w 2008 roku do 170 mld euro obecnie" - zauważa "FT", dodając, że rosyjska interwencja na Krymie powinna przyczynić się do zmiany myślenia o europejskiej polityce bezpieczeństwa. "Oczywiście ani USA, ani Europejczycy nie zamierzają odpowiedzieć militarnie na rosyjskie działania na Ukrainie. Ale jednym z największych zagrożeń wynikających z tego kryzysu jest pogłębienie się na Kremlu przekonania, że członkowie UE pozostają ambiwalentni jeśli chodzi i o rosyjską agresję na wschodniej granicy Unii" - ostrzega dziennik. Sugeruje następnie, że rewizja myślenia o wydatkach na obronność dotyczy zwłaszcza Wielkiej Brytanii, która od 2010 roku realnie obcięła wydatki o 8 proc. "Rządy muszą również poważniej pomyśleć o ich doktrynie wojskowej, co szczególnie dotyczy Niemiec, pozostających bardzo ostrożnym graczem w kwestii bezpieczeństwa (...)". "FT" przypomina, że niedawno prezydent Joachim Gauck powiedział, że kraj powinien "uczynić znaczniejszy wkład" w obszarze międzynarodowego bezpieczeństwa, a słowa te powinny wywołać głębszą debatę. Dziennik zwraca uwagę, że w 2011 roku były minister obrony USA Robert Gates ostrzegał Europejczyków przed zagrożeniami wynikającymi z redukcji potencjałów militarnych. Przestrzegał wówczas, że Stany Zjednoczone będą coraz mniej chętne do ponoszenia coraz większych wydatków "w imieniu krajów, które najwyraźniej nie chcą być poważnymi i kompetentnymi partnerami w kwestii własnego bezpieczeństwa". "Po Krymie Europa nie może sobie pozwolić, aby zignorować to ostrzeżenie" - podsumowuje "Financial Times" w artykule redakcyjnym.