"Obozowi Putina już nie zależy na dobrej opinii Zachodu i nie imituje już demokracji, lecz odchodzi od europejskich wartości. Jeżeli komuś wydaje się, że nie będzie to miało wpływu na rosyjską politykę zagraniczną, ten jest w błędzie" - pisze Szewcowa, politolog i ekspertka związana z ośrodkiem Carnegie Endowment for International Peace, w komentarzu opublikowanym przez londyński dziennik. Według niej rosyjskie władze obecnie dyktują Zachodowi nowe zasady współpracy, a Zachód może pozostać strategicznym partnerem Rosji pod warunkiem, że je zaakceptuje i będzie podtrzymywał reżim przy życiu. "Pozwólcie każdemu reżimowi (w tym syryjskiemu) traktować swych obywateli jak mu się podoba. Współpracujcie w zakresie handlu, inwestycji i innych wspólnych obszarów zainteresowań. Nie utrudniajcie życia naszym elitom na Zachodzie, co znaczy: zapomnijcie o ustawie Magnitskiego (...). Zaakceptujcie fakt, że Rosja ma swoje strefy wpływów. I żadnych pogadanek o demokracji" - wymienia Szewcowa żądania Kremla. Jej zdaniem Kreml przedstawia nowy model współpracy z Zachodem właśnie teraz, bo potrzebuje ich jako uzasadnienia swej bardziej represyjnej polityki po protestach opozycji w latach 2011-2012. Zdaniem Szewcowej Putin nie jest gotowy na konfrontację z Zachodem i na razie ogranicza się do ostrzegawczych sygnałów, np. uchwalenia ustawy zakazującej adopcji rosyjskich dzieci przez obywateli USA, ale w przyszłości może te sygnały mnożyć, np. zakazując opozycji wyjazdu z kraju czy prowadząc polityczne procesy. "Reżim Putina testuje nie militarną potęgę, lecz wierność Zachodu jego własnym wartościom", licząc na to, że Zachód poświęci je w imię poprawnych stosunków z Moskwą - podkreśla. "Dotychczasowe metody Zachodu w radzeniu sobie z Rosją, "od realpolitik po reset w stosunkach", już nie działają, ale istnieje inny sposób - pisze Szewcowa. "Przestańcie pomagać Rosji. (...) Uzależnijcie korzyści rosyjskich elit zintegrowanych z Zachodem od ich postępowania w kraju. Przestańcie udawać, aby ułagodzić Kreml" - apeluje Szewcowa na łamach "Financial Timesa".