W wydaniu internetowym, w niedzielę wieczorem dziennik wyraził przekonanie, że konflikt wokół Krymu to "największy w Europie kryzys bezpieczeństwa od czasów zimnej wojny". Powołując się na rosyjskich ekonomistów, "FT" informuje, że w obliczu międzynarodowych sankcji, w odpowiedzi na nieuznawane przez Kijów i Zachód referendum, rosyjski bank centralny zapewnił, że w razie potrzeby uruchomione zostaną nadzwyczajne instrumenty wsparcia płynności zastosowane po raz pierwszy w czasie kryzysu z 2008 roku. - Perspektywa sankcji przeciwko Rosji już przynosi ekonomiczne i finansowe reperkusje, wraz ze słabnięciem rubla i gwałtownymi spadkami rosyjskiej giełdy - zaznacza gazeta. W osobnym artykule "Financial Times" ocenia, że po zakończeniu referendum na Krymie, w którym za przyłączeniem półwyspu do Rosji opowiedziało się prawie 97 proc. głosujących, Rosja zapewne będzie działać w trybie pilnym, w celu przyłączenia tego terytorium mimo groźby znacznego pogorszenia relacji z Zachodem. Londyński dziennik zauważa zarazem, że "od upadku Związku Radzieckiego Rosja nie wchłonęła żadnych nowych terytoriów i nie jest nawet jasne, czy dysponuje umożliwiającym taki krok prawem". Cytowany przez "FT" redaktor naczelny pisma "Rossija w głobalnoj politikie" Fiodor Łukjanow przewiduje, że bez przeszkód "Krym stanie się częścią Rosji do kwietnia". Jednak część przywoływanych przez "Financial Timesa" ekspertów twierdzi, że największa przeszkoda dla aneksji Krymu leży właśnie w rosyjskim prawodawstwie, które stanowi, że przed przyłączeniem nowego terytorium do Federacji Rosyjskiej Moskwa musi najpierw osiągnąć porozumienie z krajem, do którego to terytorium należało wcześniej. Jak zauważa brytyjska gazeta, w poniedziałek rosyjska Duma Państwowa ma debatować na temat poprawek umożliwiających Rosji pominięcie tego etapu, jeśli w kraju, do którego przynależało terytorium, nie ma efektywnego rządu, a także w przypadku gdy część innego kraju potwierdziła wolę przyłączenia się do Rosji w referendum lub prawowite władze tego terytorium wystąpiły z takim wnioskiem. Z punktu widzenia Rosji wszystkie te warunki zostały spełnione na Krymie - zaznacza dziennik, dodając, że głosowanie jest przewidziane najwcześniej na piątek. - Jednak nawet jeśli prawo zostanie przyjęte, rosyjskie władze mogą zwlekać z przyłączeniem Krymu, usiłując doprowadzić do sytuacji, która gwarantowałaby większe wpływy na Ukrainie - zastrzega "FT". Doradca byłego ukraińskiego prezydenta Wiktora Juszczenki ds. międzynarodowych Ołeksandr Czałyj sądzi, że Władimir Putin może zostać przekonany, by wycofał się i nie anektował Krymu, jeśli np. Zachód zgodzi się nigdy nie przyznawać Ukrainie członkostwa w NATO i o ile Kijów przyjmie nową konstytucję, zakładającą większą autonomię dla regionów Ukrainy, zwłaszcza tych na wschodzie. Cytowany w "FT" Steven Pifer z Brookings Institution i były ambasador amerykański na Ukrainie uważa z kolei, że Putin może obrać jeszcze inny kurs i pozwolić, by "Krym znalazł się zawieszeniu niezdefiniowanego statusu" na kształt Naddniestrza, co pozostawiłoby Ukrainie "ułamek nadziei na odzyskanie go pewnego dnia". - Jednak perspektywy odzyskania Krymu w najbliższym czasie byłyby zerowe - zaznaczył Pifer.