W obecnej sytuacji świat musi wykazać się "odwagą w obliczu barbarzyństwa, zwiększoną czujnością i wymianą danych wywiadowczych, skalibrowaną odpowiedzią militarną i solidarnością" - podkreśla "Financial Times" w poniedziałkowym komentarzu redakcyjnym. "Tak jak w przypadku poprzednich ataków - w Nowym Jorku i Waszyngtonie w 2001 roku, w Madrycie w 2004 roku, w Londynie w 2005 roku i w styczniu br. w Paryżu - terrorystom chodzi o zabicie i ideałów, i ludzi. Atakują oni wartości tolerancyjnych społeczeństw, prawa jednostki i społeczne swobody" - pisze londyński dziennik. Jałowe rozwiązania "We wrzawie podnoszonej przez populistycznych polityków oferujących uproszczone i często jałowe rozwiązania, tych wartości należy strzec, a nie je osłabiać" - zaznacza gazeta, dodając, że konieczne może być przyznanie większych kompetencji policji i innym służbom w Europie, ale musi się to odbywać "w ramach demokratycznej debaty i w myśl zasady odpowiedzialności". "FT" zauważa, że do ataków doszło w czasie, gdy Europa próbuje radzić sobie z masowym napływem migrantów i uchodźców Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, starając się obrać kurs "pomiędzy humanitarną hojnością a twardym pragmatyzmem". "Jedno jest pewne: nie należy zaczynać, jak Polska, od (...) łączenia zamachów w Paryżu z europejską polityką migracyjną" - podkreśla gazeta. Integracja zamiast demonizowania Zdaniem dziennika w średniej perspektywie "jedynym rozsądnym, choć trudnym, rozwiązaniem, jest integracja (mniejszości), a nie ich demonizowanie". W dłuższej perspektywie należy zająć się Syrią, gdzie Państwo Islamskie, podające się za organizatora zamachów, kontroluje znaczne obszary. Mocarstwa powinny porozmawiać o "skoordynowanej akcji w celu zniszczenia tego totalitarnego zagrożenia na ziemi", a szczyt przywódców krajów G20 powinien skupić się na większej pomocy dla syryjskich cywilów. Trzeba z większą niż dotąd determinacją "dążyć do procesu politycznej transformacji w Syrii, która odróżniałaby interesy państwa syryjskiego od interesów syryjskiego reżimu". "To czas na dalsze zaangażowanie (w relacje) z najbardziej niestabilnymi regionami świata, a nie na bojaźliwe wycofywanie się z nich" - konkluduje "Financial Times".