"Francja zacieśnia kontrolę nad finansami państwa i obniżka jej ratingu o jeden poziom nie musi przysporzyć jej dodatkowych kosztów przy zaciąganiu kredytów, jak przekonały się o tym Stany Zjednoczone, gdy ta sama agencja obniżyła im rating w sierpniu ub.r." - podkreślono w komentarzu redakcyjnym. Głównym poszkodowanym może okazać się Europejski Fundusz Stabilizacji Finansowej (EFSF), wyceniany na AAA, na który składają się rządowe gwarancje członków strefy euro. W ocenie "FT" nie musi to jednak być złe, gdyż może oznaczać uchylenie ograniczeń, które rządy państw strefy euro same na siebie nałożyły, wprowadzając limit środków, które mogą zgromadzić z przeznaczeniem na wsparcie zadłużonych państw. "Financial Times" nie wyklucza zarazem, że niższy rating Francji, Włoch, Austrii i innych może być dla rynków "psychologicznym wstrząsem, rozniecając na nowo panikę na włoskim i hiszpańskim rynku obligacji, która w ostatnich dniach wyraźnie osłabła w porównaniu z przedświątecznymi turbulencjami". Komentarz zaleca rządom strefy euro skoncentrowanie uwagi na ograniczeniu potencjalnych reperkusji decyzji Standard & Poor's. "Oznacza to przyspieszenie wprowadzania w życie uzgodnionych instrumentów mogących powstrzymać ucieczkę inwestorów od rządowych obligacji. Zakres działania EFSF powinien być większy, a jego następca (Europejski Mechanizm Stabilizacyjny - red.) musi zostać przygotowany szybko" - zaznacza gazeta. "Nicolas Sarkozy wciąż ma karty do rozegrania. Francja jest pomostem pomiędzy największymi gospodarkami strefy euro a państwami na jej obrzeżach. Prezydent Francji zmobilizował Niemcy do działania. Wobec państw eurolandu ze statusem AAA oczekiwać się teraz będzie, że zrobią więcej (dla stabilizowania eurolandu - red.)" - podsumował "FT".