Nawiązując do wypowiedzi Hiszpana, który nazwał Rosję "starym wrogiem", politykę prezydenta USA Donalda Trumpa wobec Wenezueli "kowbojską", a spotkania dotyczące unijnej polityki zagranicznej "łez padołem", "Financial Times" zauważa, że "pytania budzi styl 'strzelania z biodra', który czasami był krytykowany". I podkreśla, że "Unia Europejska potrzebuje zręcznego operatora zmagającego się z problemami - od narastających napięć transatlantyckich po coraz bardziej asertywne Chiny". "Niektórzy ludzie mogą powiedzieć, że nie jest właściwym człowiekiem na właściwym miejscu - powiedział były unijny dyplomata Marc Pierini, cytowany w "FT". - Ale to, że długo jest w polityce jest jego atutem: ma duże doświadczenie i ma też dużo odwagi". Brytyjski dziennik przypomina, że nazwisko Borrella wypłynęło w zeszłym tygodniu jako część kompromisu osiągniętego przez przywódców krajów UE przy obsadzaniu najwyższych unijnych stanowisk. 72-letni Hiszpan ma zastąpić Włoszkę Federicę Mogherini, chyba że Parlament Europejski, którego Borrell był przewodniczącym w latach 2004-2007, zablokuje jego kandydaturę. Testy dla szefa unijnej dyplomacji "FT" wymienia pięć obszarów, swoistego rodzaju "testów dla szefa unijnej dyplomacji". Po pierwsze, chodzi o relacje z Iranem i to, że UE stara się uratować umowę nuklearną z tym krajem po wycofaniu się i nałożeniu sankcji przez USA. Stanowisko Borrella w sprawie Iranu ściągnęło na niego krytykę przeciwników, którzy uważają Hiszpana za zbyt przychylnego dla reżimu w Teheranie - pisze "FT". I przypomina, że w lutym z okazji 40-lecia rewolucji islamskiej Borrell na Twitterze wychwalał władze Iranu m.in. za poprawę edukacji kobiet i - jak to ujął - "zasadniczą rolę", jaką Teheran odegrał w Syrii, gdy USA się powstrzymywały. Borrell "nie boi się mówić tego, co myśli - uważa Antonio Barroso, zastępca dyrektora ds. badań w firmie konsultingowej Teneo. - Niektórzy ludzie naprawdę obawiają się, że jest wolnym duchem i że ma tak szczere podejście w sytuacji, w której potrzeba dyplomacji".Kolejną trudną kwestią, z którą będzie musiał zmierzyć się nowy szef dyplomacji UE, są Bałkany, gdzie "napięcia między Serbią a jej dawną prowincją, Kosowem, wzrastają pomimo mediacyjnych wysiłków UE". Z kolei w Wenezueli prezydent Nicolas Maduro utrzymał władzę, choć wiele krajów UE poparło jego rywala Juana Guaido jako tymczasowego szefa państwa. "FT" podkreśla, że Borrell "wyrażał frustrację z powodu nieudanych starań o wypracowanie konsensusu UE w sprawie uznania Guaido". Polityka UE wobec Chin stała się bardziej jastrzębia w obszarach od bezpieczeństwa cyfrowego po dostęp do rynku ChRL dla europejskich przedsiębiorstw, zaś co do stosunków z USA, to prezydent Trump "był czasami otwarcie wrogo nastawiony do UE i doszło do starć transatlantyckich od handlu po wspólne projekty wojskowe" - wylicza "FT". Kontrowersje Gazeta zauważa, że Borrell "jest ostatnim politycznym ocalałym z czasów złotego wieku hiszpańskich socjalistów, którego ucieleśnieniem są rządy premiera Felipe Gonzaleza z lat 1982-96". W latach 1991-96 Borrell pełnił funkcję ministra robót publicznych i nadzorował ogromny program infrastrukturalny. "W tym okresie pojawiły się też pierwsze błędy w ocenie sytuacji, które przerwały jego karierę" - zauważa londyńska gazeta. I przypomina, że Borrell został socjalistycznym kandydatem na premiera w wyborach w 2000 roku, ale "wycofał się z wyścigu w związku z próbą oszustwa dwóch urzędników, (...) choć nie był zamieszany w domniemane wykroczenia". Sprawowanie przez Borrella funkcji szefa hiszpańskiego MSZ (od czerwca 2018 roku) "również budziło kontrowersje" - wskazuje "FT". Krytykę wywołało porozumienie, "które zawarł z Rosją w listopadzie w sprawie utworzenia wspólnej grupy ds. bezpieczeństwa cybernetycznego, aby powstrzymać rozprzestrzenianie się dezinformacji; i odwrotnie jego komentarze na temat Moskwy jako 'starym wrogu' doprowadziły do upomnienia hiszpańskiego ambasadora". Na koniec "FT" zauważa, że kadencja Borrella na stanowisku szefa MSZ została w dużej mierze zdeterminowana przez jego sprzeciw wobec parcia ku niepodległości ze strony partii separatystycznych w Katalonii, gdzie sam dorastał. "To nasunęło pytania o jego zdolność do bycia postrzeganym jako neutralny pośrednik, zwłaszcza w sytuacji, gdy Hiszpania jest jednym z zaledwie pięciu państw UE, które nawet nie uznały Kosowa za niepodległy kraj - wskazuje "FT". - Jego zwolennicy twierdzą, że mógłby przekuć wyczucie w sprawach katalońskich na swoją korzyść w sytuacji, gdy obie strony bałkańskiego sporu będą obawiały się, że zrażą go do siebie z różnych powodów".