Choć najnowsza decyzja rosyjskiego przywódcy zszokowała zachodnie rządy, to wykorzystywanie przez Rosję zakazu importu artykułów spożywczych jako broni nie jest nową taktyką. Piątkowy "FT" przypomina, że Rosja wprowadzała już ograniczenia dotyczące sprzedaży mołdawskich i gruzińskich produktów, a ostatnio zakazała importu polskich jabłek."Jednak wprowadzone teraz ograniczenia są na o wiele większą skalę" - zaznacza "Financial Times w artykule redakcyjnym i dodaje, że Rosja jest największym - wartym 2 mld euro rocznie - zagranicznym rynkiem zbytu dla owoców i warzyw z Unii Europejskiej oraz drugim co do wielkości dla amerykańskiego drobiu. "Dlatego embargo zaszkodzi nie tylko amerykańskim i europejskim producentom. Dotknie ono także rosyjskich konsumentów, jako że kraj jest sporym importerem żywności. Choć istnieje możliwość zastąpienia importu, to w krótkim okresie zakaz może wywołać wzrost cen i braki na półkach. Najbardziej odczują to biedniejsi Rosjanie, którzy największą część dochodów przeznaczają na żywność" - pisze "FT". Według dziennika skok inflacyjny może też zdestabilizować rubla. Putin ryzykuje Zdaniem "FT" swoimi działaniami "Putin wystawia też na ryzyko swą opinię wśród rodaków". Istnieje granica tego, w jaki sposób rosyjskie media będą w stanie przedstawiać obniżenie poziomu życia jako rezultat zachodniej agresji, podczas gdy to Rosja wprowadziła zakaz handlowy - tłumaczy londyńska gazeta. Jednak wyzywający ton Putina nie powinien nikogo dziwić, bo od wprowadzenia zachodnich sankcji Rosja nie okazywała zamiaru zrezygnowania z interwencji na Ukrainie, a w ostatnich dniach, gdy prorosyjscy separatyści cofali się przed ofensywą ukraińskich sił rządowych, stanowisko Moskwy stawało się coraz ostrzejsze. Krok wstecz dla Rosji Rosyjska decyzja o wprowadzeniu sankcji, których krótkoterminowe koszty na pewno poniesie rosyjska gospodarka, sugeruje "długoterminowe kalkulacje" - ocenia "FT". Putin wydaje się sygnalizować, że rosyjskie uzależnienie od zachodniej żywności stanowi słaby punkt, który nie może być już dłużej tolerowany w czasach ostrzejszej walki geopolitycznej. "Wydaje się to być krokiem wstecz do autarkicznych działań ZSRR w czasach zimnej wojny" - zaznacza dziennik. "USA i ich europejscy sojusznicy powinni odpowiedzieć w zrównoważony sposób na prowokację Putina. (...) Zachód nie powinien teraz dać się wciągnąć w eskalującą grę odpłacania pięknym za nadobne" - apeluje "FT". Chcąc zadać cios swoim zachodnim krytykom Putin wydaje się celowo lekceważyć zobowiązania, które Rosja wzięła na siebie, gdy przystąpiła do Światowej Organizacji Handlu (WTO). Być może jest to skalkulowane ryzyko, a Putin liczy na to, że powolność procesów w WTO pozwoli mu na bezkarne działanie. "Zachód powinien zakwestionować to założenie" - dodaje gazeta. Ostatnie wydarzenia pokazują, że zachowania Putina nie da się łatwo zmienić. Zachód nie może jednak dać się zbić z tropu posunięciem Rosji. "Powinien wprowadzić ostre sankcje i zwiększyć presję, jeśli Rosja dokona inwazji na wschodzie Ukrainy" - podkreśla "Financial Times".