- Pogoda się popsuła i prędkość stopniała. W ciągu 10 godzin przepłynęli zaledwie 15 mil - powiedział dziennikarzowi RMF FM Jakub Zaborowski. - Przed godziną ósmą żaglowiec był 40-50 mil od portu Falmouth. Jeśli będą holowani z taką prędkością, cała operacja może jeszcze trwać nawet 1,5 doby - zaznaczył. "Fryderyk Chopin" stracił oba maszty przy sztormowej pogodzie w piątek rano w odległości ok. 160 km na południowy zachód od wysp Scilly. Oba maszty ciągnie za sobą. Wysłał sygnał SOS, na który odpowiedziały trzy jednostki. Na pokładzie jest 47 osób, w tym 36 nastolatków, uczniów "Szkoły pod Żaglami". 1 października żaglowiec wyruszył w czteromiesięczny rejs na Karaiby. 27 bm. wypłynął z Plymouth. "Fryderyka Chopina" holuje kuter rybacki "Nova Spiro" z portu Newlyn, a eskortuje holownik. W pogotowiu jest także łódź ratunkowa "Sennen Cove". Łódź ta zostanie zmieniona w nocy przez inną, która wypłynie z Falmouth. - Holownik włączy się holowania lub akcji ratunkowej, jeśli zajdzie taka potrzeba. Kapitan jest bardzo zadowolony z holowania. Uważa je za perfekcyjne i nie widzi potrzeby wymiany kutra na holownik - mówił wczoraj Zaborowski. Zaborowski nie ma pewności, czy z uwagi na złamane maszty "Fryderyk Chopin" będzie mógł wpłynąć do portu. Nie wyklucza, że statek stanie przy boi lub na kotwicy w pewnej odległości od brzegu, a załoga zostanie przewieziona na ląd szalupami. Na spotkanie z załogą "Fryderyka Chopina" wybiera się pomysłodawca i szef "Szkoły pod Żaglami" Krzysztof Baranowski, dwoje psychologów oraz radca ambasady RP, kierownik wydziału konsularnego Dariusz Adler. Rzecznik MSZ Marcin Bosacki powiedział, że wszyscy na pokładzie dobrze się czują i nie potrzebują opieki lekarskiej. Dodał, że kapitan "Fryderyka Chopina" dopiero po zacumowaniu w porcie zdecyduje, czy załoga będzie wracała natychmiast do kraju czy też poczeka na ewentualną naprawę żaglowca. - Chociaż to jest dość mało prawdopodobne, bo te zniszczenia są dość spore - ocenił Bosacki. Zapewnił, że polskie służby konsularne - mimo zmiany portu - są przygotowane na ewentualne przyjęcia w hotelach wszystkich członków załogi oraz ewentualny transport autokarem do Polski. - Na miejscu jest jeden nasz konsul, dzisiaj przyjedzie jeszcze trzech konsulów oraz dwóch polskich psychologów zorganizowanych przez ambasadę w Londynie. W takim składzie będą czekali na dzieci i wszystkich członków załogi - mówił wczoraj rzecznik MSZ.