Obrońca Josefa Fritzla, oskarżonego o więzienie własnej córki i spłodzenie z nią siedmiorga dzieci oraz zabójstwo przez zaniechanie jednego z bliźniaczych synów, ocenił, że do zabójstwa nie doszło. Na rozprawie w sądzie w Sankt Poelten mecenas Rudolf Mayer wystąpił w imieniu swego klienta o ułaskawienie ze względu na "okoliczności łagodzące" związane z przyznaniem się do winy. Podczas środowej rozprawy 73-letni Fritzl niespodziewanie przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów. Wcześniej przyznawał się tylko do wymuszenia, kazirodztwa i pozbawienia wolności oraz częściowo gwałtu, odpierał natomiast zarzuty zabójstwa przez zaniechanie oraz zmuszania córki i jej dzieci do niewolnictwa poprzez zamknięcie ich w schronie w piwnicy swego domu w Amstetten w Dolnej Austrii. Zarzut zabójstwa przez zaniechanie dotyczy jego własnego dziecka z córką - jeden z bliźniaczych synów zmarł wkrótce po urodzeniu, w 1996 roku. Dziecko nie otrzymało żadnej pomocy lekarskiej. Dzisiaj powiedział: "Żałuję z całego serca; nie mogę (zrobić) nic więcej". Prokuratura zażądała dla Fritzla "maksymalnej kary", czyli dożywocia. Sędziowie przekazali liczącej 8 członków ławie przysięgłych listę pytań, zanim prokuratura i obrona wygłosiły swe mowy końcowe. Następnie przysięgli udali się na naradę. Wyrok ma zapaść dzisiaj po południu. Zobacz również galerie: Szokująca historia Horror w Amstetten