"Minęły czasy, gdy razem z Michaiłem Gorbaczowem budowaliśmy wspólny europejski dom. Daleko nam też do roku 2001, gdy Władimir Putin wygłosił w Bundestagu przemówienie, które dawało nadzieję na szybkie zbliżenie Wschodu i Zachodu" - powiedział Steinmeier dziennikarzom "FAZ". Prezydent Niemiec zwrócił uwagę, że od początku ubiegłej dekady Europa i Rosja coraz bardziej oddalają się od siebie. "Rosja poszukuje dziś swojej tożsamości odróżniając się raczej od Zachodu, niż szukając z nim podobieństw" - zauważył. Jego zdaniem momentem zwrotnym była aneksja Krymu i militarne działania Rosji we wschodniej Ukrainie w 2014 roku. "Obecnie nie należy oczekiwać zaskakujących zbliżeń pomiędzy Europą a Rosją" - zaznaczył niemiecki socjaldemokrata. Pytany, co Zachód powinien zrobić w tej sytuacji, Steinmeier podkreślił, że powinno się stronie rosyjskiej dobitnie powiedzieć, "co nas dzieli". Zastrzegł, że Rosja pozostanie dla Niemiec "wielkim sąsiadem", który "na dobre i na złe ma wpływ na sytuację w Europie". Steinmeier opowiedział się za działaniami na rzecz zmiany sytuacji w Rosji. "Nic nie jest ostateczne" - zauważył. Prezydent ostrzegł, że jakakolwiek próba wpłynięcia przez Rosję na wynik wyborów do Bundestagu będzie oznaczała dalsze ograniczenie współpracy. "Byłoby to dla obu stron szkodliwe" - dodał. Steinmeier objął w marcu urząd prezydenta. Wcześniej był dwukrotnie (2005-2009 i 2013-2017) ministrem spraw zagranicznych. Szczególnie podczas pierwszej kadencji jako szef niemieckiej dyplomacji zabiegał o dobre relacje z Moskwą, realizując program "partnerstwa dla modernizacji". W czasie drugiej kadencji nie krył rozczarowania postawą Rosji, szczególnie jej polityką wobec Ukrainy. Z Berlina Jacek Lepiarz