Do tej pory Francja należała do krajów niezdecydowanych. Poparcie Francuzów oznacza dodatkowe 29 głosów obok 42 niemieckich dla polskiego kandydata, jeżeli doszłoby do głosowania 7 lipca. Wcześniej kandydaturę Buzka oficjalnie poparła kanclerz Niemiec Angela Merkel. Powiedziała, że Buzek to dobry kandydat. Chciałaby, żeby w wyniku tego rozstrzygnięcia nikt nie był rozczarowany. Powiedziała też, że w tej materii potrzebne są rozmowy - tak słowa Merkel relacjonował Jacek Saryusz - Wolski. Kanclerz Niemiec dała jednocześnie do zrozumienia, że przywódcy chadeków muszą znaleźć zadośćuczynienie dla Włoch, którzy w walce o fotel przewodniczącego wystawili Mario Mauro. Sam Jerzy Buzek powiedział, że spodziewa się dalszej przyjaznej rywalizacji o stanowisko przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Prawdopodobnie to, kto zostanie kandydatem chadeków na przewodniczącego europarlamentu rozstrzygnie się 7 lipca w głosowaniu. Wcześniej Donald Tusk rozmawiał z Berlusconim - premier jest dobrej myśli: Kiedy patrzyłem na mapę poparcia dla obu kandydatów, to sprawa jest bliska rozstrzygnięcia. Tak, czy inaczej wynik Platformy robi jednak duże wrażenie. Pozycja gospodarcza Polski robi na wszystkich wrażenie. Sama kandydatura Jerzego Buzka robi dobre wrażenie - wylicza Tusk. Szef polskiego rządu powiedział, że w trakcie rozmów Berlusconi podnosił kwestię niepodpisania przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego Traktatu Lizbońskiego. Ten argument został użyty przez premiera Włoch, ale nie sądzę, aby taka argumentacja zrobiła jakieś szczególne wrażenie. Nie przypuszczam, aby fakt, że prezydent Kaczyński wstrzymuje się z podpisaniem Traktatu w wyraźny sposób osłabił szansę Buzka - zaznaczył Tusk. Przyznał jednocześnie, że brak podpisu prezydenta pod Traktatem, nie pomaga Buzkowi w walce w fotel szefa PE. Premier dodał też, że szanse Buzka byłyby jeszcze większe, gdyby w Polsce w eurowyborach była wyższa frekwencja.