Ponad 40 milionów głosujących i 60 tysięcy lokali wyborczych. Dodatkowo zmobilizowano 50 tysięcy osób z policji i żandarmerii, by wsparły patrole wojskowe w zapewnieniu bezpieczeństwa głosującym. Frekwencja może być przysłowiowym języczkiem u wagi. Według sondaży ponad jedna czwarta elektoratu chce się wstrzymać od głosu. Z jednej strony ma to być protest przeciwko temu co się działo w ostatnich latach we Francji, z drugiej to symbol niezdecydowania spowodowany tym, że czwórka kandydatów idzie niemal łeb w łeb. Najwięcej szans daje się socjaldemokracie Emmanuelowi Macronowi, który miałby w drugiej turze pokonać liderkę Frontu Narodowego Marine Le Pen. Ale szanse mają także konserwatysta Francois Fillon i Jean-Luc Melenchon, przywódca skrajnej lewicy. Rezultat wyborów doprowadzi do zmian w Europie? Rezultat wyborów może doprowadzić do znaczących zmian w Unii Europejskiej. Skrajnie prawicowa Marine Le Pen i skrajnie lewicowy Jean-Luc Melenchon opowiadają się za wyprowadzeniem Francji z Unii Europejskiej. Są też za bliskimi relacjami z Rosją Władimira Putina, co byłoby zerwaniem z dotychczasową solidarnością w Unii w tej sprawie, z trudem budowaną. To niepokoi niektóre stolice, zwłaszcza w Europie Środkowo-Wschodniej, ale Komisja Europejska żadnego planu B nie ma. "Nie widzimy powodów do tworzenia planów awaryjnych. Unia jest silna na tyle, że przetrwa, nawet jeśli wygrają eurosceptycy" - mówiła przed kilkoma dniami rzeczniczka Komisji Europejskiej Mina Andreeva. Najlepsze notowania w Brukseli ma prowadzący w sondażach kandydat centrolewicy Emmanuel Macron, który bardzo mocno naciska na zróżnicowanie tempa integracji w Unii, czyli na budowę Europy różnych prędkości. Z kolei kandydat republikańskiej prawicy Francois Fillon jest za wzmocnieniem władzy państw narodowych kosztem unijnych instytucji, ale skupia się przede wszystkim na strefie euro. Natomiast jeśli chodzi o relacje z Rosją, to Fillon jest za odwilżą, a Macron za kontynuacją obecnej, unijnej linii.