Jak wynika z przedświątecznego sondażu ośrodka Ipsos, Francuzi, uchodzący za smakoszy, nie są skłonni łatwo rezygnować z hucznego biesiadowania podczas świąt Bożego Narodzenia. Co prawda ponad 40 procent pytanych przez Ipsos zadeklarowało, że zmniejszy w tym roku świąteczne wydatki w porównaniu z rokiem ubiegłym, jednak tylko jedna czwarta w tej grupie powiedziała, że zaoszczędzi "na świątecznych posiłkach". O wiele więcej osób - 45 procent - odparło, że chce zmniejszyć wydatki na gwiazdkowe prezenty, a 35 procent - na świąteczne rozrywki czy eleganckie ubiory. Zdecydowana większość Francuzów deklaruje, że na ich stole znajdą się w to Boże Narodzenie tradycyjne, drogie przystawki: pasztet z gęsiej wątróbki i wędzony łosoś, którym będzie towarzyszył szampan. Ponad połowa Francuzów nie zamierza też rezygnować z innej typowej świątecznej potrawy - ostryg, ani z deseru - bogato dekorowanej rolady z kremem, tzw. "buche de Noel" (dosłownie "bożonarodzeniowego polana"). Kryzys kryzysem, ale tradycji świątecznego ucztowania musi stać się zadość - to podstawowy wniosek, jaki Ipsos wyciąga z tego badania. A jakie główne danie pojawi się na świątecznych talerzach we Francji? Zgodnie z obyczajem, będzie królował drób w różnych postaciach. - Nie wyobrażam sobie rodzinnego posiłku w Boże Narodzenie bez indyka z pieczonymi kasztanami. Jedliśmy go od zawsze w naszym domu, tak jak wszyscy moi znajomi - mówi 25-letnia Violaine, paryska urzędniczka, która święta spędzi w 30-osobowym gronie rodziny i krewnych koło Nantes na zachodzie Francji. 45 proc. Francuzów deklaruje, że spożyje w wigilię bądź pierwszy dzień świąt tradycyjnego indyka. Ten wynik jest zaskoczeniem, bo w ubiegłych latach ta liczba była dużo większa. Przyczyną może być fakt, że indyk jest jednak dość drogi. Czym go więc zastąpić? Być może innym tradycyjnym świątecznym daniem z drobiu o niższej cenie, np. pieczoną perliczką ze smardzami. Bardziej zamożni mogą sobie pozwolić na tradycyjnego kapłona. W niektórych domach nadal, jak przed kilkudziesięciu laty, podaje się do stołu dziczyznę. - Ten obyczaj jest już coraz rzadszy, przetrwał już raczej tylko w rodzinach myśliwskich. Ale pamiętam, że mój syn kilka lat temu przyrządził sam na Boże Narodzenie pyszny udziec z dzika i sprawiło to nam dużą przyjemność - wspomina w rozmowie Nicole, emerytka z podparyskiej miejscowości Montreuil. Za francuską osobliwość można uznać przywiązanie do robienia zakupów w małych rodzinnych firmach: u piekarzy, handlarzy ryb, rzeźników, sprzedawców serów czy na bazarach. Świąteczne produkty woli tam kupować nadal 41 procent Francuzów, mimo postępującej ekspansji wielkich sieci handlowych (gdzie zaopatruje się z kolei 48 proc. ankietowanych). Jak twierdzi ośrodek Ipsos, mieszkańcy Francji cenią sobie nade wszystko jakość żywności i bezpośredni kontakt ze sprzedawcą, nawet jeśli muszą za to wszystko trochę więcej zapłacić.