- Istnieją coraz bardziej przekonujące dowody na punktowe wykorzystanie broni chemicznej w Syrii - powiedział Fabius dziennikarzom, wychodząc ze spotkania szefów dyplomacji krajów UE w Brukseli. Zaznaczył, że informacje te są obecnie "bardzo dokładnie weryfikowane". - Konsultujemy się z naszymi partnerami, aby zobaczyć, jakie wyciągniemy z tego konkretne konsekwencje - podkreślił francuski minister. W poniedziałek francuski dziennik "Le Monde" napisał, że syryjski reżim prezydenta Baszara el-Asada stosuje w walce z powstańcami broń chemiczną w trudnych do wykrycia małych dawkach, ale za to często, i to nawet w pobliżu Damaszku. Atak chemiczny jest dyskretny, nie przywodzi początkowo na myśl niczego groźnego: najpierw cichy metaliczny dźwięk, "jakby rzucono na ziemię puszkę Pepsi" - relacjonuje gazeta. "Nie ma dymu, w powietrzu nie unosi się żaden alarmujący zapach. Potem jednak pojawiają się symptomy. Ludzie zaczynają gwałtownie kaszleć, pieką ich oczy, źrenice kurczą się do absolutnego minimum, pojawiają się kłopoty z widzeniem, oddychaniem, potem wymioty i omdlenia" - piszą wysłannicy "Le Monde", którzy w kwietniu i w maju byli świadkami takich ataków, ponawianych przez wiele dni na przedmieściach stolicy.