Reklama

Francuski minister do Trumpa: Proszę pozwolić naszemu narodowi żyć po swojemu

Francuski minister spraw zagranicznych Jean-Yves Le Drian wezwał w niedzielę Donalda Trumpa, by nie mieszał się w wewnętrzne sprawy Francji. Była to reakcja na zamieszczone przez prezydenta USA na Twitterze komentarze na temat protestów ruchu "żółtych kamizelek".

"Mówię Donaldowi Trumpowi i prezydent Republiki (Emmanuel Macron) też mu to mówił: nie jesteśmy stroną amerykańskich debat, więc proszę pozwolić naszemu narodowi żyć po swojemu" - oświadczył szef francuskiej dyplomacji.

Trump w sobotę na Twitterze połączył trwające czwarty weekend z rzędu protesty "żółtych kamizelek" z paryskim porozumieniem klimatycznym, z którego jego administracja się wycofała, przekonując, że jedną z przyczyn niezadowolenia społecznego we Francji jest przekazywanie dużych sum pieniędzy krajom trzeciego świata, aby pomóc im w ochronie środowiska.

Reklama

Będzie "ważne oświadczenie"

Jak zapowiedział Benjamin Griveaux w stacji telewizyjnej LCI rzecznik Emmanuela Macrona, "prezydent Republiki wygłosi ważne oświadczenie". Nie sprecyzował on jednak ani kiedy dokładnie to nastąpi, ani czego dotyczyć będzie wystąpienie Macrona. Ale już w piątek wysocy rangą doradcy prezydenta sugerowali, że na początku tygodnia odniesie się on do protestu "żółtych kamizelek".

W sobotę w demonstracjach "żółtych kamizelek" w całej Francji wzięło udział około 136 tysięcy osób i ponownie w Paryżu doszło do starć ich uczestników z siłami porządkowymi. Jak podało w niedzielę rano francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych, aresztowano 1723 osoby, czyli znacznie więcej niż w trzy poprzednie soboty. 

Protesty "żółtych kamizelek" zaczęły się od sprzeciwu wobec zapowiadanej przez rząd podwyżce od nowego roku akcyzy na paliwo. Mimo że władze przed kilkoma dniami ogłosiły, że zawieszają jej wprowadzenie na cały rok 2019, demonstracje nie ustały, a przyczyną niezadowolenia ich uczestników są wysokie koszty życia i cała polityka gospodarcza Macrona. Gwałtowność protestów jest spowodowana tym, że protesty "żółtych kamizelek" wykorzystują zwolennicy skrajnej lewicy i skrajnej prawicy oraz zwykli chuligani, którzy traktują je jako okazję do starć z policją bądź plądrowania sklepów.



PAP

Reklama

Reklama

Reklama

Strona główna INTERIA.PL

Polecamy