Francuski minister do spraw europejskich Laurent Wauquiez oświadczył we wtorek, że Europa powinna przyznać się do swoich chrześcijańskich korzeni. Jaka powinna być europejska kultura wiodąca, i czy na pewno powinno być to właśnie chrześcijaństwo? Jego zdaniem błędem było pominięcie tej kwestii w odrzuconym projekcie konstytucji UE z 2004 roku. Podczas konferencji prasowej w Paryżu Wauquiez zaznaczył, że zjednoczona Europa nie może mieć tylko "wymiaru administracyjnego", ale musi się opierać na wspólnym dziedzictwie i podzielanych wartościach. W jego przekonaniu milczenie przez wielu polityków o chrześcijańskiej przeszłości Starego Kontynentu jest błędem. "Europa ma korzenie chrześcijańskie. Chrystianizacja była jednym z czynników, które ukształtowały świadomość europejską. Dlaczego mówienie o tym byłoby skandalem?" - pytał retorycznie francuski minister. Wauquiez powrócił też do sporu o preambułę do projektu konstytucji europejskiej z 2004 roku, odrzuconej ostatecznie w referendach przez państwa członkowskie. Tekst tego dokumentu, wspierany przez ówczesne władze francuskie, nie odwoływał się wprost do chrześcijańskich korzeni Europy, lecz jedynie nawiązywał do "kulturalnego, religijnego i humanistycznego dziedzictwa". "Myślę, że w momencie, gdy usunęliśmy to (zapis o korzeniach chrześcijańskich) z projektu konstytucji, znacząco osłabiliśmy szanse na jej poparcie przez opinię publiczną" - powiedział minister. "Niech Europa przyznaje się do swoich korzeni, historii i wartości. To najlepsza gwarancja jej tolerancji i otwartości na innych" - zauważył minister, dodając, że "tożsamość wypierana to tożsamość, która się mści". Jego zdaniem zasada laickości państwa w wersji francuskiej w niczym nie zaprzecza uznaniu chrześcijańskiego dziedzictwa Europy. Wauquiez zwrócił uwagę, że jego stanowisko w tej kwestii wynika także z osobistych doświadczeń, gdyż jest on merem miasteczka Le-Puy-en-Velay, przez którą biegnie szlak słynnej od wieków chrześcijańskiej pielgrzymki do Santiago de Compostela. Francuski minister ds. europejskich skrytykował wydany niedawno przez Komisję Europejską kalendarz dla uczniów, w którym zabrakło świąt chrześcijańskich. Zaznaczono tam natomiast inne święta religijne, obchodzone przez wyznawców islamu, judaizmu i hinduizmu. W odpowiedzi na krytykę KE tłumaczyła, że pominięcie w tej publikacji m.in. świąt Bożego Narodzenia czy Wielkanocy jest wynikiem "pomyłki". Z Paryża Szymon Łucyk