"Opinia publiczna ma wrażenie, że będąca u władzy lewica, napędzana niegasnącym pragnieniem zemsty, nie przestała i nigdy nie przestanie nękać Nicolasa Sarkozy'ego" - zauważa "Le Figaro" w tekście pióra Paul-Henri du Limberta. "Domniemanie niewinności. To zwrot jak mantra niezmordowanie powtarzany oczywiście przez zwolenników Sarkozy'ego, ale również przez przeciwników politycznych (z prezydentem Francois Hollande'em na czele) (...). Słowa 'zatrzymanie' i 'przedstawienie zarzutów', jeśli nie oznaczają winy, są znaczące" - przeczytać można w komentarzu Dominique Quinio w "La Croix". "To dlatego były prezydent zabrał głos, żeby ze zjadliwością zakwestionować bezstronność sędzi, która postawiła mu zarzuty, i potępić 'polityczną instrumentalizację' postępowania, które przeciwko niemu się toczy" - wskazuje autorka. Podkreśla, że zarzuty przeciwko Sarkozy'emu, takie jak czynna korupcja czy wykorzystywanie wpływów, "są poważne" i "będą musiały zostać bezwzględnie udowodnione". Dziennik wskazuje przy tym, że zarzuty pojawiają się "w chwili, gdy polityczny mikrokosmos nie przestaje zastanawiać się nad powrotem" Sarkozy'ego do czynnej polityki i jego startem w następnych wyborach prezydenckich w 2017 r. "Zbieg okoliczności czy spisek?" - zastanawia się "La Croix". "Liberation" pisze, że w wywiadzie udzielonym telewizji TF1 i rozgłośni Europe 1 były prezydent postawił się w roli ofiary. "Występując wczoraj w telewizji we własnej obronie, oskarżał", że w związku z jego zatrzymaniem chodzi o "instrumentalizację polityczną wymiaru sprawiedliwości". Eric Decounty ocenia w komentarzu, że w środę wieczorem Sarkozy "jakby niczego nie nauczył się na niepowodzeniach swoich poprzedników i pustce tej strategii, powtarzał refren o 'politycznej instrumentalizacji wymiaru sprawiedliwości' oraz o czerwonych sędziach, którymi kieruje nienawiść i pogarda dla prawa". Zdaniem "Le Monde" ostatnie wydarzenia we Francji pokazują, iż najważniejsi politycy uważają, że "cel uświęca środki", a "ochrona byłego prezydenta (...) czyni ich nietykalnymi i stawia ponad prawem". "Zapomina się, że zarządzanie interesami kraju (...) wymaga dawania przykładu przez władze" - komentuje popołudniówka. "Jeśli zaufanie obywateli nie jest długotrwale podkopywane, to przyjmuje się, że politycy są poza wszelkimi podejrzeniami. W przypadku Sarkozy'ego tak nie jest" - konkluduje "Le Monde".