"Le Monde" uważa, że najważniejszą sprawą dla rządu jest w tej chwili kwestia odcięcia środowisk muzułmańskich od finansowania ich przedsięwzięć z środków płynących z zagranicy. "Są to jednak kroki na poziomie polityki i władz" - stwierdza dziennik. Dalej pisze o tym, że "sprawa nie jest taka prosta, jeśli chodzi o ludzkie serca i umysły". Jako przykład gazeta podaje sytuację, do jakiej doszło w czasie spotkania solidarności katolików, żydów, muzułmanów i protestantów. Gdy ksiądz zażądał od wyznawców islamu, by porzucili pewne wersety z Koranu nawołujące do przemocy, a rabin wrzucając do jednego worka Arabów i muzułmanów domagał się, by ci ostatni publicznie potępili dżihad, wielu z nich wyszło z sali. "Przyjazne gesty są, ale jak długo będą trwały?" - pytają media, podchwytując słowa polityków o konieczności reorganizacji i odbudowy islamu we Francji. Chodzi bowiem nie tylko o finansowanie meczetów, lecz jak pisze "Le Figaro", także o edukowanie imamów, po pierwsze po francusku, a po drugie - w zgodzie z wartościami republikańskimi.