Częściowo stopiona w pożarze metalowa konstrukcja o wadze 200 ton, składająca się z 40 tysięcy elementów, miała 40 metrów wysokości. Likwidacja rusztowań, która trwała sześć miesięcy, była związana z poważnymi trudnościami logistyczno-technicznymi. Konieczne było ustawienie 80-metrowego dźwigu, z ramienia którego do wnętrza świątyni opuszczali się na linach robotnicy-alpiniści pracujący w niezwykle uciążliwych warunkach. Ryzyko związane było z groźbą, iż w każdej chwili konstrukcja może runąć na ściany świątyni nadwątlone wysoką temperaturą, a potem wodą w trakcie gaszenia pożaru. Minister kultury Roselyne Bachelot, która była obecna przy zakończeniu prac, stwierdziła: - Zdecydowanie mamy już za sobą obawy, iż rusztowania runą na mury. Teraz możemy śmiało stwierdzić, iż Notre-Dame udało się uratować. "W 2024 w katedrze znów rozlegnie się Te Deum" Mimo że prace zabezpieczające świątynię wciąż trwają i nie widać ich końca, a rozmontowanie rusztowania jest tylko jednym z etapów realizacji zamierzonych planów, to jednak według ekspertów realne jest ukończenie prac za cztery lata. Takiego zdania jest stojący na czele całego przedsięwzięcia generał Louis Georgelin, przewodzący państwowej komisji zajmującej się odbudową Notre-Dame. Optymistką też jest minister kultury, która uważa, że "w 2024 w katedrze znów rozlegnie się Te Deum". Jak na razie przed ekipami remontowymi kolejne trudne zadanie - wzmocnienie i zabezpieczenie nadwyrężonych sklepień, w nawach bocznych, głównej oraz transeptu - nawy poprzecznej. Ma to trwać do połowy przyszłego roku, a znacznie wcześniej, bo na koniec grudnia 2020, planowane jest ukończenie prac związanych z reparacją wielkich organów. Po licznych ekspertyzach odrzucono projekt "rozpięcia nad katedrą wielkiego parasola" mającego chronić wnętrza przed deszczem. Istnieją bowiem obawy, że ciężar takiej konstrukcji mógłby w znaczący sposób osłabić nadwątloną strukturę świątyni. Po robotach zabezpieczających ściany rzeczywiste prace remontowe i rekonstrukcja Notre-Dame będzie się mogła rozpocząć nie wcześniej niż jesienią 2021 roku, ale dopiero po serii ekspertyz techniczno-budowlanych, a także po analizie składanych ofert. Pod uwagę brane będą nie tylko sprawy finansowe, ale także koncepcje, jakie przedstawią potencjalni wykonawcy. Witraże niezgody Liczne polemiki wzbudziła propozycja arcybiskupa Michela Aupetita, który zaproponował, aby przy okazji remontu katedry uwzględnić pomysł wstawienia zupełnie nowych witraży, bardziej idących z duchem współczesności. Te, które przedstawiały na przykład sceny z życia patronki stolicy Francji - świętej Genowefy, powstały w połowie XIX wieku i były zrealizowane przez Alfreda Gerente'a według projektów Augusta Steinheila. Projekt duchownego miałby dotyczyć kaplic, które powstały w czasie prac architekta Viollet-le-Duc'a. Pomysł arcybiskupa został odrzucony przez minister kultury, która stwierdziła, że jest on "nie do przyjęcia". Szefowa resortu przypomniała przy tym, że duchowieństwo zajmuje się "ruchomymi obiektami" i "przedmiotami kultu" znajdującymi się w świątyni, natomiast w gestii państwa, które jest właścicielem katedry, należy sprawa jej wystroju wewnętrznego. Arcybiskup Aupetit nie chce jednak zrezygnować ze swojego pomysłu i już przed kilkoma miesiącami powołał grupę roboczą mającą się zastanowić nad tym, w jaki sposób można byłoby urządzić w nowy sposób Notre-Dame - tak, by lepiej i sprawniej przyjmować miliony turystów. W specjalnie wydanym z tej okazji komunikacie duchowny powtórzył, że "katedra będzie otwarta dla wszystkich, wierzących i niewierzących, ale pozostanie w swojej istocie tym, czym była przez osiem stuleci - miejscem czczenia tajemnicy chrześcijaństwa". Aupetit dodał, że konieczne jest zastanowienie się nad sposobem funkcjonowania świątyni - "bezcennego zabytku dorobku narodowego i miejsca kultu". Redakcja Polska "Deutsche Welle"