PAP: Co mogło się stać w katedrze Notre Dame - na tydzień przed Wielkanocą? Leszek Tanaś: Po ugaszeniu pożaru rzeczoznawcy dojdą do przyczyny pożaru. Na razie nie ma żadnych podstaw do udzielenia odpowiedzi na to pytanie Czy jest możliwy przypadkowy pożar - na taką skalę, jak obserwujemy - w takim obiekcie? - Taki pożar zawsze jest możliwy. Skala zależy od tzw. obciążenia ogniowego czyli ilości palnych materiałów zgromadzonego w obiekcie, a ściślej od ich energetycznych właściwości. Nie ma jednego przepisu na pożar, ale często zaczyna się od przypadkowego zaprószenia ognia - na przykład papierosa upuszczonego na pościel, na materac z gąbki, palącej się wolno albo - wydawałoby się - wręcz niepalnej. Ale podczas każdego spalania powstają gazy - i po odpowiednim ich nagromadzeniu - może dojść do wybuchu. W konsekwencji, w jednej chwili, pożar jest w całym mieszkaniu, trudny do opanowania. Nie mogę przesądzać, że taka właśnie była mechanika pożaru w katedrze Notre Dame, ale nikt teraz również nie może tego wykluczyć. Jak pan ocenia jakość postępowania francuskich strażaków? - Francuscy strażacy są znakomicie wyszkoleni i są wyposażeni w najlepszy sprzęt. Akcja którą obserwujemy w internecie lub na monitorach telewizorów jest modelowa. Katedra Notre Dame jest usytuowana na wyspie, to trudna lokalizacja. Proszę zauważyć, gdzie stoją podnośniki, które są używane do lania wody poprzez spalone mury - to jedyny sposób - a linie wodne są z każdej strony i w dużej liczbie. W moim pojęciu ci strażacy są dobrze przygotowani i robią wszystko, co w ludzkiej mocy. Nie można ugasić tego pożaru jakoś szybciej? Zastosować bomby wodnej? - Przy tym pożarze nie można użyć śmigłowca z bombą wodną - jest ryzyko, że konstrukcja katedry mogłaby się zawalić - już przecież zawaliła się iglica... Strażacy mają taka samą zasadę jak lekarze: po pierwsze - nie szkodzić. Szybciej nie zawsze znaczy lepiej, zwłaszcza w przypadku obiektów zabytkowych tej klasy. Czy miał pan do czynienia z podobnym pożarem? - W 2006 r. razem z obecnym komendantem głównym Państwowej Straży Pożarnej, generałem brygadierem Leszkiem Suskim, gasiliśmy pożar w gdańskim kościele św. Katarzyny. Spalił się dach, ale udało się wynieść najcenniejsze zabytki i nie było ofiar w ludziach. Z Notre Dame także ewakuowano sporo dzieł sztuki - i wydaje się, że w chwili wybuchu pożaru na jej terenie nie było robotników, którzy prowadzili remont katedry, jest nadzieja, że nikt nie zginął. Rozmawiała Iwona L. Konieczna (PAP)