W sobotnich akcjach protestu zorganizowanych już po raz 17. przez ruch "żółtych kamizelek" wzięło udział ok. 28 600 osób; w samym Paryżu manifestowało 3000 - podało francuskie ministerstwo spraw wewnętrznych. Poparcie dla protestów maleje - wskazują media. "Była to najmniej liczna spośród wszystkich akcji organizowanych przez 'żółte kamizelki' od 17 listopada, gdy na ulice francuskich miast wyszło 282 tys. osób" - pisze w komentarzu opublikowanym na swej stronie internetowej tygodnik "Le Nouvel Observateur". Przed tygodniem, gdy odbyła się 16. akcja protestu, na ulice wyszło 39 300 osób; w Paryżu manifestowało 4000 osób - przypomina tygodnik. "Żółte kamizelki mają w tradycji kontestować dane liczbowe MSW" - wskazuje "Le Nouvel Observateur", dodając, że sobotnia demonstracja miała szczególny charakter, ponieważ "nałożyła się na końcówkę wielkiej debaty narodowej", zainicjowanej przez prezydenta Emmanuela Macrona, która w zamyśle "ma przynieść polityczne rozwiązanie problemów, które wywołały społeczny ruch sprzeciwu". Tygodnik sugeruje, że organizatorzy protestów dołożą wszelkich starań, by 18. sobota manifestacji "żółtych kamizelek", która wypadnie już po zamknięciu debaty, była jak najliczniejsza. "Przygotowujemy się na przyszłą sobotę" - powiedział korespondentowi AFP jeden z manifestantów. "Cała Francja zjawi się w Paryżu, by przedstawić władzom ultimatum" - dodał. Niezależnie od intencji organizatorów gołym okiem widać, że poparcie dla protestów i partycypacja w manifestacjach słabną - zaznacza w komentarzu agencja AFP. Nie udała się ani obiecywana przez ruch pikieta na Polu Marsowym, w pobliżu Wieży Eiffla - niewielkie miasteczko namiotowe zostało bowiem zwinięte na kilka dni przed protestami pod presją policji, ani wielka manifestacja, która miała zapełnić główne ulice Paryża - pisze AFP.