Minister zdrowia Olivier Veran bezskutecznie wzywał deputowanych, aby zaczekali na opinię krajowego komitetu etyki CCNE, która spodziewana jest w połowie listopada. Deputowana prezydenckiego ruchu LREM Cecile Muschotti wyraziła żal z powodu zwrócenia się przez rząd do CCNE i uznała to za - jak to ujęła - "wzięcie w nawias całej debaty". Projekt ustawy przedłożyła Albane Gaillot, deputowana dysydenckiej grupy Ekologia Demokracja Solidarność (EDS), złożonej głównie z najbardziej lewicowych dawnych członków LREM. Dla prawicowej opozycji ten projekt jest "skandalem", tym większym, że trwa debata nad ustawą o bioetyce - zauważają komentatorzy. Media zwracają uwagę, że w przeciwieństwie do większości Zgromadzenia Narodowego rząd nie jest zwolennikiem tej ustawy i przewidują, że projekt zostanie odrzucony przez Senat. Autorka projektu, opartego o raport parlamentarnej delegacji ds. praw kobiet, określiła tekst jako "zrównoważony, międzypartyjny i odpowiadający na postulaty kobiet". "Aborcja po 14 tygodniach ciąży to nie jest błaha sprawa" W wywiadzie dla dziennika "Le Monde" przewodniczący Krajowego Komitetu Ginekologów i Położników Francji prof. Israel Nisand tłumaczył, dlaczego jest przeciwny przedłużeniu terminu przerywania ciąży. "Aborcja po 14 tygodniach ciąży to nie jest błaha sprawa" - zaznaczył. Zdaniem prof. Nisanda przekroczenia terminu wynikają przede wszystkim z opóźnień w przyjmowaniu kobiet przez szpitale. "Kobiety nie domagają się opóźnienia aborcji, ale tego, by zaopiekowano się nimi natychmiast, nie przedłużając oczekiwania" - wskazuje ginekolog. Paryski położnik Gilles Grange przewiduje w wywiadzie dla katolickiego dziennika "La Croix", że przedłużenie terminu przerywania ciąży popchnie "wielu lekarzy", nawet "tych najbardziej zaangażowanych w dostęp do przerywania ciąży" do odmowy przeprowadzania tak spóźnionych zabiegów. Dr Grange zwraca również uwagę na ryzyko, jakie aborcja w 14. tygodniu ciąży, stanowi dla szyjki macicy. Ponad 232 tysięcy aborcji w ubiegłym roku we Francji Dominique Quinio, członkini CCNE i była dyrektor "La Croix", "ucieczką do przodu" nazwała "niekończące się" przedłużanie terminu aborcji, spowodowane "nieumiejętnością stworzenia prawdziwej edukacji uczuciowej i seksualnej". Komentatorka dziennika "Le Figaro" Laurence De Charette obawia się, że wraz z przedłużeniem terminu aborcji dojdzie do zlikwidowania klauzuli sumienia, pozwalającej lekarzom na odmawianie takiej interwencji. Publicystka widzi w uchwalonym tekście "zgubną logikę", według której "człowieczeństwo zredukowane jest do pakietu praw, tak absolutnych, że mogą się sobie przeciwstawiać: prawo do dziecka za wszelką cenę i prawo do przerwania ciąży w każdym momencie, nawet pod sam jej koniec, jak domagają się niektórzy obrońcy ustawy". W tej logice dziecko "staje się przedmiotem pochodzącym wyłącznie z pragnienia dorosłych, a ciało - miejscem produkcji, w razie potrzeby możliwym do delokalizcji" - pisze De Charette. W 2019 r. przeprowadzono we Francji ponad 232 tys. aborcji. Jest to liczba najwyższa od 30 lat - informują media, powołując się na oficjalne dane. Z Paryża Ludwik Lewin