Napastnikiem okazał się 34-letni mężczyzna, który już wcześniej był notowany przez policję i leczył się psychiatrycznie. Mężczyzna wtargnął do oddziału banku BRED o godz. 16.45. Około godz. 19 na miejsce przybyły służby, w tym grupa szybkiego reagowania policyjnego RAID (Recherche, Assistance, Intervention, Dissuasion). Rozmowy z porywaczem trwały do późnych godzin wieczornych i zakończyły przed północą. Po uwolnieniu ostatniego zakładnika mężczyzna oddał się w ręce policji - podał rzecznik związku zawodowego policjantów. Dzięki negocjacjom z udziałem policyjnych psychologów mężczyzna uwalniał zakładników etapami. Najpierw wypuścił cztery osoby, potem zgodził się na wyjście piątego i w końcu - szóstego zakładnika. "Problem udało się rozwiązać bez wymiany strzałów. Nikt nie został ranny. Negocjacje doświadczonych psychologów okazały się wystarczające" - zaznaczyła policja w komunikacie po zakończeniu operacji. "34-letni porywacz został już przesłuchany. Zakładnicy są cali i zdrowi" napisał na Twitterze minister spraw wewnętrznych Gerald Darmanin. "Chcę złożyć szczególne podziękowania agentom RAID za zachowanie zimnej krwi i profesjonalizm. Słowa podzięki kieruję też do wszystkich innych struktur bezpieczeństwa, które zostały zmobilizowane do działania przez prefekta departamentu Seine-Maritime" - podkreślił szef MSW. To nie był pierwszy atak Napastnik był już notowany przez policję w związku z rozbojem, nielegalnym posiadaniem broni i porwaniem - pisze AFP, powołując się na źródła w policji. W czwartek działał sam. "Tak samo było w 2013 r., gdy ten sam mężczyzna przetrzymywał przez dwie godziny czterech zakładników w oddziale banku CIC w Paryżu. Był wtedy uzbrojony w pistolet i granat z gazem łzawiącym. Zanim się poddał, zażądał przyznania mu przez miasto mieszkania komunalnego, w którym mógłby zamieszkać razem z synem" - wyjaśnia. Jakie były żądania 34-latka w czwartek, nie podano. Wcześniej policja informowała, że napastnik miał powiązania z islamistami, ale nie wytłumaczono, na czym miałyby one polegać.