"W obliczu wyjątkowej sytuacji prezydent chciał umożliwić (Jacqueline) Sauvage jak najszybszy powrót do rodziny" - głosi oświadczenie kancelarii Hollande'a. Pozwoli to 68-letniej kobiecie wyjść na zwolnienie warunkowe w połowie kwietnia, po upływie 2 lat i czterech miesięcy, w którym to okresie nie mogła się ubiegać o przedterminowe zwolnienie - poinformowali jej prawnicy. Do interwencji prezydenta doszło w dwa dni po jego piątkowym spotkaniu z trzema córkami Sauvage i jej prawnikami. Jacqueline Sauvage w małżeństwie, w którym mąż alkoholik znęcał się nad nią i czworgiem dzieci, gwałcił ją i córki, przeżyła 47 lat. Sprawa ta stała się słynna we Francji. Petycję o ułaskawienie podpisało blisko 436 tys. ludzi. Sauvage została skazania na 10 lat więzienia w październiku 2014 roku, a w grudniu ub.r. została odrzucona jej apelacja. 10 września 2012 r. w dzień po tym, kiedy powiesił się jej syn, Sauvage, obwiniana za bierność wobec przemocy ze strony męża, zabiła go trzema strzałami w plecy. W związku ze sprawą Sauvage ugrupowanie feministyczne Osez le Feminisme wezwało do poszerzenia definicji samoobrony w przypadkach kobiet będących ofiarami przemocy. Z podobnym apelem występowała do sądu jej prawniczka Nathalie Tomasini, wnioskując, by przesunąć "granice samoobrony stosowane w przypadkach przemocy domowej". Aby we francuskim prawie działanie zostało uznane za samoobronę, musi być ono proporcjonalne i stanowić bezpośrednią odpowiedź na akt agresji. Zabójstwo w odpowiedzi na powtarzające się w ciągu dziesięcioleci akty przemocy, jak w przypadku Sauvage, nie spełniało tych kryteriów. Zabójstwo to za reakcję nieproporcjonalną uznało dwóch sędziów, ponieważ w chwili, kiedy Sauvage sięgnęła po myśliwską strzelbę męża, jej życie nie było bezpośrednio zagrożone. Jak dotąd prezydent Hollande, który w kampanii wyborczej dystansował się od aktów łaski, objął nim w 2014 roku Philippe'a El Shennawy'iego, który za napad na bank i rabunek odsiedział 38 lat.