Obóz dla uchodźców zostanie stworzony w innym miejscu. Minister twierdzi, że "należy odblokować Calais". Według różnych szacunków, w obozie zwanym potocznie "Dżunglą" przebywa od 7 do 10 tysięcy migrantów. Są to głównie Kurdowie, Syryjczycy i Somalijczycy. Szukają oni różnych sposobów dotarcia na teren Wielkiej Brytanii. Najczęściej próbują wejść na ciężarówki, które kierują się na prom w Calais. Mer miasta Natacha Bouchart oświadczyła, że jeśli nie zostaną podjęte stanowcze działania, w ciągu kilku miesięcy liczba uchodźców może wzrosnąć do 15 tysięcy. Przeludnienie w obozie wywołuje konflikty pomiędzy migrantami z różnych krajów. W tym tygodniu doszło do bójki pomiędzy Sudańczykami a Afgańczykami. W jej wyniku dwie osoby zostały ranne. Wcześniej w tym roku lokalne władze próbowały usunąć część obozu i przekonać migrantów, aby przenieśli się w inne miejsca na terenie północnego wybrzeża Francji. Te działania nie odniosły skutku. Pracownicy organizacji charytatywnych również uważają, że obóz powinien zostać zlikwidowany, jednak podkreślają, że propozycje władz są "niewystarczające". Sprawa "Dżungli" staje się kartą przetargową wśród polityków, którzy zamierzają wystartować w przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Jak na razie ministrowie spraw wewnętrznych Francji i Wielkiej Brytanii przeznaczą 100 milionów euro na ochronę miasta i przepraw do Anglii przed atakami imigrantów. Ich obecność budzi ostry sprzeciw w samym Calais. Mieszkańcy zapowiadają blokadę dojazdów do portu i tunelu pod Kanałem La Manche.