Ratownicy musieli wykazać się naprawdę wielką odwagą. W akcji nie można było bezpośrednio użyć śmigłowców, bo groziłoby to przecięciem lin kolejki. Ratownicy musieli więc wspinać się po filarach, później zaczepić się na linach, unoszących wagoniki i dopiero w ten sposób dotrzeć do każdej z kabin. Narciarzy spuszczano na ziemię przy pomocy lin. Tam na pechowych turystów czekały już śmigłowce, które przetransportowały ich do najbliższego schroniska górskiego. Ratownicy wykazali się wielkim profesjonalizmem - żaden z narciarzy nie odniósł poważniejszych obrażeń.