Według najnowszych danych, wciąż jednak trwa blokada na sześciu uczelniach m.in. w Marsylii, Aix-en-Provence, Tuluzie i Nancy, w większości na wydziałach humanistycznych. Jeszcze dwa tygodnie temu protesty zakłócały zajęcia na około dwudziestu uniwersytetach. Wczoraj zgromadzenie generalne protestujących studentów i pracowników naukowych na paryskiej Sorbonie (Paris IV) zdecydowało o przerwaniu blokad, motywując to troską o przyszłość studentów. Od poniedziałku zajęcia mają odbywać się tam bez przeszkód, a egzaminy są przewidziane w zwykłych terminach. Podobnie jak Sorbona, także inne dotknięte rewoltą uczelnie: Paris I, Paris III i Lille III zdecydowały o wznowieniu normalnych zajęć. Jak zauważają komentatorzy, ruch kontestacyjny na uczelniach wygasa w miarę zbliżania się letniej sesji egzaminacyjnej. Zarówno rektorzy, jak i studenci chcą uniknąć przekładania egzaminów na jesień. Władze uniwersytetów dotkniętych protestami ogłosiły już specjalne plany dydaktyczne nadrobienia kilkumiesięcznych zaległości. Strajki i blokady na francuskich uczelniach to protest przeciw rządowej reformie uniwersytetów i zmianie statusu wykładowców akademickich. Studenci i pracownicy naukowi obawiają się, że planowane zmiany oznaczają masową redukcję uczelnianych etatów. Zdaniem protestujących, rządowa reforma będzie pierwszym krokiem w kierunku prywatyzacji uczelni, a w efekcie - ograniczenia lub likwidacji mniej "rynkowych" wydziałów, zwłaszcza humanistycznych. Rząd Francois Fillona podkreśla, że nie zrezygnuje z reformy uniwersytetów. Jednak pod naciskiem protestujących poszedł na pewne ustępstwa i obiecał m.in., że w przyszłym roku nie będzie zwolnień na uniwersytetach. Minister szkolnictwa wyższego i badań naukowych Valerie Pecresse obiecała też dodatkowe stypendia dla studentów, którzy będą zmuszeni - z powodu protestów - zdawać egzaminy w późniejszym terminie.