Jak przypomnieli we wspólnym oświadczeniu szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius i minister obrony Jean-Yves Le Drian, "10 lutego Unia Europejska zobowiązała się przeprowadzić operację wojskową, która wspierałaby międzynarodowe wysiłki na rzeczy ustabilizowania sytuacji w Republice Środkowoafrykańskiej". - Na tym etapie trzeba powiedzieć, że mimo wkładów ogłoszonych przez niektóre kraje europejskie, rachunek się nie zgadza. Jeśli bardzo szybko nie zostaną podjęte dodatkowe wysiłki, nie będzie możliwe rozpoczęcie tej niezbędnej operacji zgodnie z planem w przyszłym tygodniu - przestrzegli ministrowie. Ich zdaniem Unia powinna "wziąć na siebie odpowiedzialność za bezpieczeństwo międzynarodowe". - Francja wzywa swoich partnerów, by zapewnili środki - dodali. Według francuskiego dziennika "Le Figaro" unijna misja wojskowa w Republice Środkowoafrykańskiej, byłej kolonii francuskiej, ma liczyć od 800 do tysiąca żołnierzy, którzy będą wspierać obecne już na miejscu siły francuskie i afrykańskie. Unijne źródło, na które powołuje się "Le Figaro", twierdzi, że na razie kraje zobowiązały się wysłać do Republiki Środkowoafrykańskiej tylko cztery piąte planowanych wojsk. W ubiegłym roku do tego kraju przybyło 1600 francuskich żołnierzy, by położyć kres pogromom i zapobiec ludobójstwu. W grudniu w Brukseli prezydent Francji Francois Hollande apelował do krajów UE o wsparcie. W Republice Środkowoafrykańskiej, gdzie konflikt między chrześcijanami a muzułmanami przerodził się w pogromy religijne, przebywa również ok. 6 tys. żołnierzy z krajów afrykańskich. Francuską operację wsparła Polska, udostępniając 50 żołnierzy i samolot transportowy Hercules C-130. Polski kontyngent operuje z bazy lotniczej francuskich sił powietrznych w Orleanie, 105 km na południowy zachód od Paryża.