Do tragedii doszło w niedzielę w mieście Goudelin w Bretanii na północnym-zachodzie Francji. 67-letnia Brytyjka i jej partner 69-letni Pierrot Philippot uczestniczyli w polowaniu na dzika, którego mężczyzna był organizatorem. Prokurator Nicholas Heitz przekazał, że oprócz nich, na miejscu było kilkanaście innych osób. - Myśliwi przechodzili przez pole kukurydzy, gdy wystrzelił karabin, który organizator niósł na ramieniu. Lufa była skierowana do tyłu, a kula trafiła jego partnerkę w klatkę piersiową, nad sercem - przekazało źródło brytyjskich mediów, znające szczegóły śledztwa. Kobieta została natychmiast przetransportowana do szpitala w Saint-Brieuc. Reanimacja nie przyniosła rezultatu, a lekarze orzekli zgon. "Straszny szok dla wszystkich" Philippot został przebadany na obecność alkoholu i substancji odurzających w organizmie, ale testy dały wyniki negatywne. 69-latkowi postawiono zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci partnerki. Wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji. Zobacz też: Myśliwy zastrzelił dwa chronione żubry. Tłumaczy, że pomylił je z dzikiem - (Philippot - red.) był całkowicie zdruzgotany wypadkiem. To straszny szok dla nas wszystkich - powiedział "Le Télégramme" burmistrz Goudelin Laurent Le Faucheur. Zapewnił, że dobrze znał parę, a Jacquline przeprowadziła się do Francji z Wielkiej Brytanii ok. siedmiu lat temu. - Zadzwoniono do mnie i natychmiast udałem się na miejsce. Sprawa wypadku na polowaniu to drażliwy temat. Czeka nas jeszcze pełne śledztwo - dodał burmistrz miasta. Informację o śmierci 69-latki potwierdził rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Wielkiej Brytanii i złożył kondolencje rodzinie. Sekcja zwłok zmarłej ma odbyć się w środę.