W maju tego roku ciężarna matka dziecka zdobyła narodową sympatię po tym, jak opowiedziała dramatyczną historię zaginięcia jej córki. Miała zasnąć w parku, a gdy się obudziła, jej córki już przy niej nie było. Zalewając się łzami, 25-letnia Cecile Bourgeon wzywała wszystkich Francuzów, by pomogli w odnalezieniu dziewczynki. Ona i jej partner, 32-letni Berkane Maklouf, po przesłuchaniu w ten wtorek przyznali, że poszukiwania są bezcelowe, bo dziewczynka zmarła w ich domu. Według relacji śledczych, para różni się jednak w zeznaniach, jeśli chodzi o szczegóły tego, co zaszło w ich domu. Maklouf twierdzi, że dziewczynka zmarła po udławieniu się własnymi wymiocinami, a oni spanikowali, gdy rano znaleźli ją martwą. Natomiast Borgueon zeznała, że Fiona zmarła w wyniku pobicia przez będącego pod wpływem alkoholu Makloufa, a jej ciało zostało zakopane na skraju lasu. Ponad 40 policjantów zostało wezwanych, by przeszukiwać teren w pobliżu jeziora na południe od miasta Clermont-Ferrand w celu odnalezienia ciała dziewczynki. Bourgeon została oskarżona o nieudzielenie pomocy, ukrycie ciała, fałszywe zawiadomienie o przestępstwie i zacieranie śladów. Jej partner - o spowodowanie śmierci dziecka. Makloufowi grozi 30 lat więzienia. Jego prawnik oznajmił, że klient nie przyznaje się do winy.