Wszystkie te informacje znajdowały się w smartfonie byłego ministra ds. kontaktów z parlamentem Rogera Karoutchiego, który padł ofiarą kieszonkowca w paryskim metrze. Złodziej być może w ogóle nie zdał sobie sprawy, że okrada znanego polityka. Kłopot w tym, że ten ostatni zaraz potem opowiedział w wywiadach, jak ważne informacje znajdują się w skradzionym telefonie. Zapewnił zresztą naiwnie, że nie ma problemu, bo jego karta SIM została zdezaktywowana. Potem wyjaśniono mu, że nie wymazuje to z pamięci telefonu np. zapisanych tam numerów. Złodziej wiec już pewnie wie, że znalazł się w posiadaniu wyjątkowo cennego urządzenia.