Jak powiedział, 17-letnia francuska prostytutka przypadkiem wsiadła do jego samochodu, uciekając po bójce z koleżanką po fachu. Trudno jednak w to uwierzyć, bo sama prostytutka twierdzi, że doradca premiera był jej stałym klientem, z którym w dniu interwencji policji spędziła kilka "bardzo intymnych momentów" w jednym z hoteli. Następnie Ambiel odwiózł ją z powrotem do paryskiego Lasku Bolońskiego - czyli miejsca pracy wielu pań lekkich obyczajów - i wtedy właśnie funkcjonariusze zatrzymali jego samochód. Jak napisał dziennik "Le Monde", w związku z tą sprawą Ambiel ma stanąć 7 czerwca przed sądem w Paryżu. Grozi mu kara 3 lat więzienia i 45 tys. euro grzywny na mocy ustawy z 2002 r., uchwalonej w celu zwalczania prostytucji nieletnich. Gazeta informuje również, że współpracownik premiera odpowie ponadto za znieważenie przedstawiciela władzy publicznej podczas zatrzymania.