Ujawniona w 2004 roku słynna afera dotyczy oskarżenia polityków francuskich o to, że rzekomo brali łapówki za sprzedaż wojskowych fregat do Tajwanu w latach 90., a nielegalne dochody z tych transakcji lokowali na tajnych kontach w luksemburskim banku Clearstream. Na ujawnionej publicznie liście osób mających tam konta znalazło się wśród licznych osobistości polityki i biznesu nazwisko obecnego prezydenta Sarkozy'ego. Dochodzenie wykazało jednak, że lista kont była sfałszowana. O jej sfabrykowanie prokuratura oskarżyła Dominique'a de Villepina, w momencie wybuchu afery ministra spraw zagranicznych, a potem w latach 2005-2007 premiera. Proces budzi we Francji silne emocje i jest już określany mianem "procesu stulecia". Duża część prasy traktuje go jako osobisty pojedynek polityczny między nieukrywającymi wzajemnej niechęci byłym premierem i obecnym prezydentem. Taką interpretację wzmacnia fakt, że szef państwa stanowi w tym procesie stronę cywilną. Według przychylnego Sarkozy'emu "Le Figaro", wyrok skazujący na Villepina zakończy jego karierę polityczną. Inne zaś media - krytyczne wobec prezydenta - podkreślają, że proces jest sprawdzianem niezależności politycznej francuskich sądów wobec Pałacu Elizejskiego. De Villepin pojawił się w sądzie w towarzystwie żony i trójki dzieci. Przed wejściem na salę rozpraw wygłosił w obecności tłumu dziennikarzy krótkie oświadczenie. Wyraził w nim nadzieję, że nie będzie to "proces polityczny" i że "sprawiedliwości stanie się zadość". - Znalazłem się tutaj wskutek woli jednego człowieka, w następstwie zajadłości Nicolasa Sarkozy'ego, który jest jednocześnie prezydentem Republiki - oświadczył. - Wyjdę stąd wolny i oczyszczony z zarzutów w imię narodu francuskiego - zadeklarował. Oprócz Villepina na ławie oskarżonych w tym procesie zasiedli m.in. były makler Imad Lahoud i były wiceprezes firmy EADS Jean-Louis Gergorin. Wszyscy oni odpowiadają za zmontowanie intrygi, której efektem miało być "oszczercze oskarżenie" Sarkozy'ego o korupcję. Celem tej "machinacji" miało być - jak spekulowały media - skompromitowanie Sarkozy'ego jako przyszłego kandydata na prezydenta. Według części komentatorów, polecenie takie mógł wydać Villepinowi ówczesny prezydent Jacques Chirac, w tamtym czasie partyjny rywal obecnego szefa państwa. Od początku ujawnienia sprawy Villepin neguje stawiane mu zarzuty. Twierdzi, że nigdy nie wierzył w tajne konta Sarkozy'ego. Przed otwarciem procesu wiele razy domagał się wezwania go do sądu w roli świadka, a nie oskarżonego. Proces potrwa do 23 października.