W zamachach, o współudział w których jest oskarżony, w latach 1982 i 1983 zginęło 11 osób, a ponad 140 zostało rannych. Ujęty w 1994 roku w Sudanie, Wenezuelczyk Ramirez odsiaduje obecnie we Francji karę dożywocia za zamordowania w czerwcu 1975 roku w Paryżu dwóch francuskich policjantów i ich informatora. - Jestem rewolucjonistą z zawodu - opowiedział przewodniczącemu sądu na pytanie o tożsamość wyraźnie zrelaksowany Carlos. Ławy prasowe sądu wypełniło w poniedziałek około 60 dziennikarzy francuskich i zagranicznych. Na salę rozpraw starała się wejść różnorodna publiczność, m.in. francuski kontrowersyjny komik Dieudonne, przewodniczący komitetu wsparcia dla "komendanta Carlosa", który przyszedł wyrazić swoje poparcie dla "rewolucji" oskarżonego. Na początku rozprawy miejsca w pobliżu Carlosa zajęło sześciu adwokatów, wśród których są też zagraniczni prawnicy. Szakala bronić ma w sądzie jego żona, francuska prawniczka Isabelle Coutant-Peyre, jego obrończyni w poprzednim procesie, z którą 10 lat temu już w więzieniu wziął muzułmański ślub. Ramirez, który w opublikowanym w niedzielę wywiadzie dla jednego z wenezuelskich dzienników, przyznaje się do przeprowadzenia ponad 100 zamachów, w których zginęło łącznie 1500-2000 ludzi, odrzuca oskarżenie francuskiego sądu. Wydanie werdyktu przewidywane jest na 16 grudnia.