Skandal jest tym większy, że 70-letni rabin Daniel Farhi, założyciel Liberalnego Ruchu Żydowskiego, jest działaczem, dzięki któremu każdego roku odbywa się ceremonia odczytywania nazwisk wszystkich francuskich Żydów, którzy zginęli w obozach zagłady. Zaledwie dwa tygodnie temu otrzymał z rąk prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego najwyższe francuskie odznaczenie państwowe - Legię Honorową. Podejrzany zapewnia, że jest niewinny. Wielu komentatorów obawia się jednak, że - jeżeli wina zostanie mu udowodniona - afera może oczernić wspólnotę żydowską we Francji. Co więcej, może wywołać wzrost antysemityzmu i spowodować spadek liczby wiernych w synagogach, tak jak wcześniej z powodu afer pedofilskich w Kościele katolickim zmniejszyła się liczba Francuzów chodzących na msze. - Jeżeli zarzuty okazałyby się prawdziwe, to byłaby to prawdziwa katastrofa dla całej wspólnoty. Poczekajmy na to, co powie wymiar sprawiedliwości - oświadczył rabin Michel Serfaty z Centralnego Konsystorium Izraelickiego we Francji. - Przewróciłem się z wrażenia, bo rabin Farhi znany jest z otwartości swego umysłu, tolerancji oraz dążenia do dialogu z muzułmanami i katolikami. Oczywiście trzeba zachować ostrożność i szanować zasadę domniemanej niewinności - podkreśla szef Rady Reprezentacyjnej Organizacji Żydowskich we Francji Haim Musicant. Źródła policyjne we Francji nie wykluczają, że przestępstwa seksualne, o których popełnienie podejrzany jest rabin Daniel Farhi, uległy przedawnieniu.