Demonstrowano w dwóch miejscach: około 1300 osób zebrało się na przedmieściach Barbes, na północy Paryża, a około 150 w centrum miasta, przy Łuku Triumfalnym. Barbes zamieszkuje spora społeczność muzułmańska. Obie manifestacje miały charakter pokojowy. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy rozmawiał w niedzielę przez telefon z umiarkowanym prezydentem Autonomii Palestyńskiej Mahmudem Abbasem i potępił - jak to określił - "(palestyńskie) prowokacje prowadzące do tej sytuacji jak i nieproporcjonalne użycie siły (przez Izrael)". W odpowiedzi na palestyński ostrzał rakietowy Izrael rozpoczął w sobotę bombardowanie Strefy Gazy. W zmasowanych nalotach zginęło ponad 280 osób, a około 600 zostało rannych. Naloty rozpoczęły się ponad tydzień po tym jak wygasł półroczny rozejm między Izraelem a rządzącym w Strefie Gazy radykalnym Hamasem. Szef francuskiej dyplomacji Bernard Kouchner wezwał Palestyńczyków do natychmiastowego zaprzestania ataków rakietowych, a Izrael do nalotów na Strefę Gazy. - Weszliśmy w spiralę desperacji - cytuje słowa Kouchnera dziennik "Journal du Dimanche". W sobotę francuski minister rozmawiał z prezydentem Abbasem i ministrem spraw zagranicznych Egiptu Ahmedem Alim Abulem Gheitem. - Egipcjanie są w stanie rozpocząć na nowo (izraelsko-palestyński) proces pokojowy. Musimy im pomóc - powiedział Kouchner. Szef MSZ Francji, która 31 grudnia kończy półroczne przewodnictwo w UE, powiedział, że rozmawiał też w sprawie Bliskiego Wschodu ze swoimi partnerami europejskimi.