78-letni dawny szef państwa odpowiada przed sądem za to, że w latach 1992-1995, gdy był merem Paryża, miał fikcyjnie zatrudniać w sumie blisko 30 pracowników, w tym członków byłej partii Chiraca RPR i ich rodziny. Główny zarzut postawiony byłemu prezydentowi oraz dziewięciu innym oskarżonym to "sprzeniewierzenie funduszy publicznych". Według decyzji sądu, wznowiony proces potrwa do 23 września. Adwokat Chiraca, Georges Kiejman, zapewniał w poniedziałek prasie, że jego klient na pewno pojawi się jesienią w sali rozpraw. Obrońca próbował rozwiać ostatnio krążące w mediach pogłoski o poważnych problemach zdrowotnych byłego prezydenta. Ostatnio znów było głośno o byłym szefie państwa, gdyż ukazała się właśnie we Francji druga część jego pamiętników. Falę komentarzy medialnych wzbudziły także słowa Chiraca wypowiedziane 11 czerwca podczas otwarcia wystawy w Sarran w środkowej części kraju. Powiedział wtedy, że w najbliższych wyborach prezydenckich będzie głosował na socjalistę Francois Hollande'a, "chyba że wystartuje Juppe" (obecny szef MSZ i były premier za prezydentury Chiraca). Wszyscy odebrali to jako krytykę obecnego prezydenta Nicolasa Sarkozy'ego, niegdyś bliskiego współpracownika Chiraca; jednak ten ostatni tłumaczył zaraz później, że tylko "żartował". W marcu paryski sąd wstrzymał proces w sprawie fikcyjnego zatrudnienia, gdy adwokat jednego z dziewięciu - oprócz Chiraca - oskarżonych zakwestionował zgodność z konstytucją stosowanej przez sąd procedury. Jednak 20 maja sąd kasacyjny odrzucił wniosek obrony, nakazując wznowienie procesu byłego szefa państwa. Po raz pierwszy w historii Francji były prezydent staje przed sądem w charakterze oskarżonego w sprawie karnej. Chiracowi grozi teoretycznie aż do 10 lat więzienia i 150 tys. euro grzywny. Afera, obejmująca okres od października 1992 do maja 1995 roku, dotyczy wypłacania pensji fikcyjnie zatrudnionym w merostwie pracownikom. Według zeznań świadków, niektórzy z zatrudnionych członków rodzin kolegów partyjnych Chiraca nigdy nie pojawili się w siedzibie ratusza ani nie wykonali żadnej pracy na rzecz miasta. Z kolei inni działacze RPR piastujący stanowiska na mocy decyzji Chiraca mieli wykorzystywać miejskie fundusze do opłacania swoich partyjnych asystentów. Sam były prezydent odpierał zarzuty, twierdząc, że wszystkie zatrudnione przez niego osoby wykonywały swoje obowiązki, nie ma więc mowy o malwersacji. Sędziowie przez wiele lat bezskutecznie próbowali pociągnąć Chiraca do odpowiedzialności w związku z różnymi skandalami korupcyjnymi. Chronił go immunitet, który wygasł jednak w 2007 roku, kiedy po 12 latach Chirac przestał być prezydentem Francji.