Docelowo w schronisku ma znaleźć dach nad głową około dwustu osób. Ośrodek jest przeznaczony głównie dla rodzin, które z różnych przyczyn muszą żyć pod gołym niebem, w trudnych warunkach, szczególnie w okresie jesienno-zimowym. Lokalizacja schroniska wywołuje sprzeciw znacznej części okolicznych mieszkańców, gdyż zbudowane z drewnianych segmentów domki, przypominające bliźniaki z ośrodków wczasowych, wzniesiono w XVI, najelegantszej dzielnicy Paryża, na skraju Lasku Bulońskiego. Pod petycją w tej sprawie podpisało się 40 tysięcy osób, obawiających się powstania nowej "dżungli", jak ta pod Calais. Doszło do próby sił między merem "szesnastki" z ramienia centroprawicowej partii Republikanów i socjalistycznym merem stolicy Ann Hidalgo, która jest zdania, że każda dzielnica musi podjąć wysiłek na rzecz solidarności. Tuż po ich postawieniu domki podpalono. Teraz podjęto kolejną próbę rzucając w nie koktajlami Mołotowa. Straty są niewielkie. Osiedla pilnują wynajęci ochroniarze.