Jak pisze w sobotę dziennik "Le Parisien", o zagadkowym zaginięciu Polaka na wschód od Paryża powiadomiło w środę jego trzech znajomych. Przez cały piątek nurkowie prowadzili bezskutecznie poszukiwania w wodach stawu. Do akcji zaangażowano też śmigłowiec, który przeczesał całą okolicą bazy żeglarskiej w Vaires-sur-Marne (departament Seine-et-Marne). Według policyjnych ustaleń czterech Polaków, mieszkańców paryskich przedmieść, spędzało w ubiegłą niedzielę mocno "zakrapiany" wieczór przy grillu nad brzegami jeziorka. Trójka z nich rano nie doliczyła się swojego kolegi, mimo to mężczyźni powrócili sami do domu, a o zniknięciu kompana zawiadomili policję dopiero dwa dni po fakcie. Zaniepokoiło ich to, że zaginiony mężczyzna miał na sobie tylko slipy i klapki. Akcję poszukiwawczą utrudnia muł i rośliny wodne, znajdujące się w stawie, którego głębokość dochodzi do 10 metrów. Policja nie wyklucza, że Polak mógł stoczyć się z pobliskiego mostu do przepływającej obok rzeki Marny. Jak podała agencja AFP, śledztwo w sprawie zaginięcia Polaka wszczęła prokuratura w podparyskim Meaux.