Imigranci pochodzą przede wszystkim z Somalii, Afganistanu i Wybrzeża Kości Słoniowej. W sumie to 219 osób (około 100 rodzin), w tym 59 dzieci oraz 15 kobiet w ciąży. Instalując się na placu przed paryskim ratuszem, w samym centrum miasta, tuż przy Sekwanie, domagali się "godnego" przyjęcia, a także "stałego miejsca pobytu". Dotychczas mieszkali na ulicy w różnych częściach miasta, najczęściej w północnych dzielnicach Paryża, w okolicy Seine-Saint-Denis. Początkowo imigrantom groziło wydalenie z placu przez paryską prefekturę, ale ostatecznie zostali przyjęci przez merostwo. Wcześniej, w poniedziałek wieczorem, dosłownie w ciągu kilku minut, rozłożyli się na placu przed ratuszem. Jak się okazuje, całość była koordynowana przez stowarzyszenie Utopia56. - To symboliczna akcja. Merostwo nie może zamknąć na to oczu. Od ponad miesiąca zwracamy uwagę na fatalną sytuację, w jakiej znaleźli się ci migranci i nie dostawaliśmy żadnej odpowiedzi - mówi w rozmowie z agencją AFP Maël de Marcellus, paryski koordynator stowarzyszenia. Minister spraw wewnętrznych wyraził jednak na Twitterze pełne poparcie dla paryskiej prefektury, pisząc o "nielegalnym obozowisku".