Obawiano się, że rekordowa liczba kandydatów i niska frekwencja mogą osłabić faworytów - Chiraca i Jospina. Nikt jednak nie miał wątpliwości, że o najwyższy urząd we Francji to oni będą walczyć. Tymczasem Lionel Jospin, obecny premier i kandydat socjalistów (16,07 proc. głosów) jest największym przegranym wyścigu prezydenckiego. Do drugiej tury wyborów zakwalifikował się więc nie Jospin, a Le Pen, przywódca skrajnej prawicy, który uważany jest przez część komentatorów za neofaszystę. Ponadto żąda wystąpienia Francji z Unii Europejskiej. Najprawdopodobniej za dwa tygodnie zwycięży Chirac - głosować na niego będzie centroprawica i lewica. Wielu obserwatorów jest jednak zaniepokojonych ciężarem politycznym, który uzyskał dzisiaj lider francuskiej skrajnej prawicy. Od dziś nad Sekwaną trzeba będzie - bardziej niż kiedykolwiek - liczyć się ze skrajną prawicą, która ku powszechnemu zaskoczeniu staje się coraz silniejsza. Zdziwienie budzi również wynik uzyskany przez kandydata partii koalicji rządowej - komunistę Roberta Hue, którego poparło zaledwie 3,5 proc. wyborców. On sam uznał wyniki wczorajszych wyborów za "jednoznaczną klęskę lewicy" we Francji. Dzisiaj wicepremier Izraela Elie Iszai wezwał wszystkich Żydów mieszkających we Francji do wyemigrowania do Izraela. Apel izraelskiego wicepremiera to jedna z najjaskrawszych reakcji na wydarzenia nad Sekwaną. Z kolei premier Wielkiej Brytanii Tony Blair stwierdził, że choć jego kraj nie może mieszać się w wyniki francuskich wyborów, to ma nadzieję, że Francuzi odrzucą ekstremizm Protesty przeciw sukcesowi wyborczemu Le Pena Tysiące ludzi wyległo wczoraj wieczorem na ulice Paryża i innych miast Francji protestując przeciw awansowi Jean-Marie Le Pena do drugiej rundy wyborów prezydenckich. "Wstydzę się być Francuzem" - napisali na transparentach młodzi zwolennicy socjalistycznych i komunistycznych partii, które poniosły dotkliwą porażkę w wyborach. Zebrali się oni na Place de la Republique w centrum Paryża, aby tam wyrazić swą dezaprobatę wobec wyniku, jaki w elekcji osiągnął kandydat skrajnej prawicy. Podobne manifestacje odbyły się w innych francuskich miastach, m.in. Tuluzie, Montpellier, Nantes. Jospin zapowiada wycofanie sie z polityki Lionel Jospin, obecny socjalistyczny premier Francji, oświadczył wczoraj późnym wieczorem, że w związku z sytuacją, powstałą po I turze wyborów prezydenckich, wycofuje się z życia politycznego. W krótkim oświadczeniu, wygłoszonym w jego głównej kwaterze wyborczej w blisko 2 i pół godziny po ogłoszeniu wstępnych wyników pierwszej tury wyborów prezydenckich, Jospin uznał te wyniki za szczególnie rozczarowujące dla siebie. KOMENTARZE PO WYBORACH Kwaśniewski: wyniki niepokojące "Niepokojącym" nazwał prezydent Aleksander Kwaśniewski dobry wynik Le Pena w I turze wyborów prezydenckich we Francji. - Niewątpliwie dobry wynik przedstawiciela Frontu Narodowego, który charakteryzuje się głęboką niechęcią w stosunku do struktur europejskich, nieufnością i niechęcią do cudzoziemców (...) jest wydarzeniem niepokojącym i wymagającym głębokiej analizy - powiedział prezydent Kwaśniewski proszony dzisiaj przez dziennikarzy o skomentowanie I tury wyborów prezydenckich we Francji. Wg prezydenta, w Europie "podnosi się fala" nacjonalizmu, antyeuropejskości i "swoistej ksenofobii". - Siły demokratyczne, proeuropejskie, otwarte i liberalne, jeśli chodzi o wartości muszą podjąć nie tyle walkę, co konkurencję - dodał Kwaśniewski. Giertych: zwycięstwo Le Pena oznaczałoby koniec UE Wg wiceszefa LPR Romana Giertycha, zwycięstwo Jean-Marie Le Pena w wyborach prezydenckich we Francji oznaczałoby koniec UE, a zdobycie większości parlamentarnej przez jego ugrupowanie - początek końca Unii. W pierwszej turze wyborów prezydenckich, które odbyły się w niedzielę we Francji, pierwsze miejsce zajął obecny prezydent, konserwatysta Jacques Chirac z 20 proc. głosów. Wg wyników sondażowych, na drugim miejscu uplasował się przywódca skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Jean-Marie Le Pen, na którego głosowało 17 proc. Obaj wystartują w drugiej turze, 5 maja. Zdaniem Giertycha, taki wynik wyborów oznacza, że tradycyjny podział na lewicę i prawicę w Europie to już przeżytek - przyszłość mają ugrupowania "patriotyczne, narodowe i antyestablishmentowe". - Skończył się wiek XX, zaczął się nowy wiek, nowa epoka, w której ludzie potrzebują wyrażać myśli polityczne inaczej, niż to było dotychczas - ocenił polityk LPR. - Jeśliby Le Pen został prezydentem Francji to oznacza koniec UE. Jeśli Front Narodowy uzyskałby większość w parlamencie francuskim, to nie oznacza może końca UE, ale początek jej końca na pewno - powiedział poseł Ligi. Jego zdaniem pewne jest, że front narodowy będzie bardzo znaczącą siłą polityczną we Francji, a wiec także w Europie. - Dlatego tym bardziej zasadne jest nasze żądanie, które ja przedstawiłem ministrowi Włodzimierzowi Cimoszewiczowi o wypracowanie jakiejkolwiek alternatywy wobec UE. Bo co się zdarzy, kiedy parlament francuski zablokuje rozszerzenie UE? - powiedział wiceszef klubu Ligi. "Financial Times": Przegrana francuskiej lewicy bez precedensu Wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich "jest jedną z największych politycznych niespodzianek w powojennej Francji, gdzie blisko połowa wyborców identyfikuje się z lewicą" - pisze "Financial Times". "Teraz Francuzi staną w obliczu pytań, które nie mają swego precedensu. Wybory zmienią polityczny układ sił w Europie na korzyść prawicy" - pisze dziennik. Według gazety, 69-letni Jacques Chirac zostanie prezydentem Francji na drugą kadencję. Jego wizerunkowi zaszkodziła jednak seria skandali korupcyjnych. Sukces 73-letniego byłego spadochroniarza Jean-Marie Le Pena, którego Narodowy Front głosi politykę rasistowską i nie jest reprezentowany w parlamencie, gazeta tłumaczy wyborczym protestem. Kampanię Jospina, który zapowiedział, że ustąpi po drugiej turze wyborów 5 maja, dziennik nazywa "ponurą i odstraszającą". Nie zdołał zbić politycznego kapitału na swoich pięcioletnich kompetentnych rządach. Zemściło się też na nim rozbicie głosów lewicy. Wynik wyborów utrudni politykę kanclerza Schroedera zarówno krajową jak i w stosunkach z Francją - przyznają przedstawiciele rządu RFN. - W stabilnej demokracji muszą być alternatywy dla skrajnej lewicy i prawicy. Wówczas, gdy wybór sprowadza się do prawicy i skrajnej prawicy, coś poważnie szwankuje - powiedział "FT" Rudolf von Thadden - specjalny koordynator rządu Niemiec ds. stosunków francusko-niemieckich. Geremek: nowy układ sił we Francji może zagrozić rozszerzaniu UE Według byłego szefa MSZ Bronisława Geremka, niewykluczone, że w czerwcowych wyborach parlamentarnych we Francji zwycięży "antyeuropejska liga". Gdyby tak się stało, byłoby to zagrożeniem dla procesu rozszerzania UE. Geremek nazwał wstępne wyniki wyborów "trzęsieniem ziemi" i uznał ewentualne zwycięstwo skrajnej prawicy w czerwcowych wyborach parlamentarnych we Francji za "największe niebezpieczeństwo w krótkim wymiarze". Według Geremka, zwycięstwo Chiraca w drugiej turze wyborów prezydenckich jest pewne, ważne jest tylko "jak wygra Chirac". Publicysta Leopold Unger, podkreśla, że wyniki pierwszej tury wyborów we Francji to "zły sygnał". - Pierwszy raz od dojścia Hitlera do władzy, w wyborach prezydenckich do ostatecznej rozgrywki wchodzi skrajna prawica, nie byle jaka, ale antyeuropejska - powiedział. Smolar: sukces Le Pena jest m.in. "efektem 11 września" Jednym z czynników sukcesu Jean-Marie Le Pena w wyborach prezydenckich we Francji jest m.in. efekt zamachów w USA 11 września i wzrostu znaczenia bezpieczeństwa dla społeczeństw Zachodu - uważa prof. Aleksander Smolar. - Wybór Le Pena do drugiej tury był szokiem dla francuskiej opinii publicznej - powiedział Smolar. Dodał, że "przyczyn tego sukcesu jest wiele, jedną z nich jest efekt 11 września powodujący, że problem bezpieczeństwa wyrasta ponad inne wartości". We Francji - jak mówi Smolar - problem zagrożenia bezpieczeństwa wiąże się nie tyle z zagrożeniem zewnętrznym, ile wewnętrznym, przede wszystkim z obecnością w tym kraju bardzo dużej wspólnoty muzułmańskiej. W takich okolicznościach ludzie przypomnieli sobie o programie skrajnej prawicy i Le Pena, zakładającym prawo i porządek oraz politykę antyimigracyjną. Żyrinowski gratuluje "patriotom Francji" Przywódca rosyjskich nacjonalistów Władimir Żyrinowski nie krył dzisiaj zadowolenia z sukcesu wyborczego Jean-Marie Le Pena, oceniając, że "patrioci Francji" są bliscy zwycięstwa. - Jestem szczęśliwy, że patrioci Francji są coraz bliżsi zwycięstwa - powiedział w radiu Echo Moskwy Żyrinowski. Ocenił, że siły prawicy z pewnością wygrają we Francji, "jeśli nie tym razem, to za pięć lat". Żyrinowski wysłał telegram do Le Pena, gratulując mu "olśniewającego zwycięstwa" - podano w komunikacie jego Partii Liberalno-Demokratycznej. Lider rosyjskich nacjonalistów podkreślił, że chciałby przyjechać do Francji na drugą turę wyborów 5 maja, by osobiście "poprzeć swego przyjaciela" Le Pena.